Na ulicy ze znajomą, na herbatce u babci, u cioci na imieninach, na kawie z koleżanką, na imprezie od znajomych o znajomych, w piaskownicy... nasłuchałam się.
Nasłuchałam się historii porodowych, historii o lekarzach ginekologach, o położnych. Różne to były opowiadania, mniej lub bardziej drastyczne. Kilka z nich rodziło szybko, "przyjemnie", ze znieczuleniem lub gazem rozweselającym, ładnie zszyte, szybko zagojone. Weszły do szpitala, urodziły i wyszły zadowolone. Jednak nawet kobiety, które urodziły po ludzku znają całą masę historii swoich koleżanek, których poród nie wyglądał jak z bajki, a bardziej jak z horroru. Pozostawione w niewiedzy, obojętne dla personelu, upokarzane - to wcale nie jest rzadkość na polskich porodówkach. Niestety.
Po co idziemy rodzić do szpitala? Przecież można rodzić w domu, wybrać sobie położną, wynająć. Zapłacić i wymagać troski i zrozumienia. Więc po co ten szpital? Bo do cholery jasnej jest to miejsce, w którym mam mieć pewność, że zrobią wszystko, aby pomóc mi urodzić, a w razie powikłań szybko zareagują. Mają do tego odpowiedni sprzęt i wykwalifikowany personel. Tylko niestety zbyt często nie mają w sobie empatii.
I ja się zastanawiam. To kiedyś była młoda, ambitna osoba. Szła na studia medyczne z przyświecającą ideą pomagania ludziom. Nie wyobrażam sobie studiować w tak ciężkiej szkole, przygotowywać się do tak odpowiedzialnego zawodu nie mając ku temu powołania. Studiujesz kupę lat, robisz specjalizację, praktyki po to, żeby traktować ludzi jak zwierzęta? O, przepraszam! Obraziłam właśnie przychodnię weterynaryjną do której chodzę z psem. Renata (mój pies) w tejże przychodni, w której pracują dwie panie weterynarz jest traktowana z dużo większym szacunkiem i troską niż cała masa rodzących kobiet w Polsce.
Tak nie może być! Jesteśmy ludźmi i chcemy być traktowani z szacunkiem. Jesteśmy kobietami i chcemy godnie rodzic! Coś się musi zmienić i mam nadzieję, że zmiany nadejdą zanim znów urodzę. Kurczę - uczmy się szanować siebie nawzajem!
W ramach solidarności z kobietami, które musiały rodzić nieludzko - podpiszcie proszę tę ludzką petycję!
Dzięki!
Sama rodziłam 2 razy. Siłami natury. Pierwsza ciąża zakończona porodem na Brochowie, druga na prowincji w Kępnie. W obu przypadkach trafiłam na MEGA położne. Dzięki nim porody wspominam bardzo dobrze. Nie żeby nie bolało, ale dzięki tym kobietom, nie mam traumy.
OdpowiedzUsuńPierwsze niemiłe wspomnienia zawdzięczam paniom na noworodkowym! Tak nieczułych i obojętnych ludzi chyba nigdy nie spotkałam. Modliłam się, żeby jak najszybciej iść do domu.
Dobrze, że oba porody miałaś udane! Wszystko zależy od człowieka którego się spotka na swojej porodowej drodze. A ja nie rozumiem jak można pracować z noworodkami i być nieczułą i obojętną.... po prostu tego nie ogarniam. To już chyba nawet nie jest kwestia powołania, tylko zwykłego szacunku do drugiego człowieka - do tego Nowego i do jego matki, która musi być zdana na czułość/nieczułość personelu szpitala.
Usuń