Instagram -->

czwartek, 26 lutego 2015

Rozmawiasz przez telefon siedząc na klopie?



Znam kilka osób (choć pewnie jest ich więcej), które bez skrępowania gadają sobie z kolegami i koleżankami cisnąc jednocześnie dwójeczkę. Ja do nich nie należę (przecież dziewczyny nie robią kupy :D).

Ale wiecie co? Nie dziwię się im! Jeśli 1/3 społeczeństwa cierpi na zaparcia to czas spędzony na kiblu można jakoś spożytkować, np. rozmawiając z koleżanką. 

Jak mi ktoś mówi, że ma problemy z zaparciami to mam ochotę odpowiedzieć: "Wspaniale! Masz więc full czasu na rozmowy telefoniczne lub czytanie książek! Zazdro!". OK, słaby żart, ale litości! Tysiące artykułów pisanych przez mniej lub bardziej wykfalifikowane osoby bije na alarm, żeby zmienić swoją dietę. Nie, żeby schudnąc, nie żeby być gładką, wiecznie młodą, tryskać energią (chociaż to wszystko przy okazji), ale po to, że móc się normalnie wysrać. 

Masz problem - chce Ci się, a nie możesz?

Jasne, że może to być objaw innej poważnej choroby, ale zanim pójdziesz do onkologa, przyjrzyj się swojej diecie. Czy przypadkiem nie wygląda ona następująco:
  • Śniadanie to kanapka z białego pieczywa, z żółtym serem i plastrem wedliny wieprzowej, plus ewentualnie pomidor (zastanawiam się, czy te szklarniowe, zimowe mają jakąś wartość poza chemicznym opryskiem). Do tego słodka kawa lub słodka, czarna herbata (dwie łyżeczki cukru to chyba taki standard, prawda?). 
  • Drugie śniadanie (o ile w ogóle jest) to bułka słodka lub pączek lub powtórka z rozrywki z pierwszego śniadania. Plus oczywiście słodka kawa z mlekiem.
  • Obiad - smażony schabowy/mielone z gotowanymi ziemniakami/kluskami śląskimi/kopytkami i np. buraczkami, albo makaron z czymś tam (o obiadach na słodko nawet nie wspomnę). Dobrze, jeśli jest kapusta kiszona.
  • Podwieczorek - a co to jest? A jeśli jest to pewnie nazywa się kawa i ciacho. 
  • Kolacja - znów kanapki? Czy bardziej obiad na kolację? Pizza? Zmielony kot z pazurami, czyli parówki? Czy bardziej: na podwieczorek zjadłam dwa kawałki ciasta to kolację odpuszczam. Albo orzeszki zjem, bo zdrowe. Co z tego, że solone i że cała puszka...

A na pytanie: co dzisiaj piłaś?

- Trzy kawy i szklankę soku. 
- Jakiego soku? 
- No, Tymbark jabłko - mięta. 
- Czyli napój słodzony. 
- Ale jem jogurty! Jogurty są zdrowe!
- Jakie? 
- No, te z dużymi kawałkami owoców. 
- Czyli również cukier.

Więc co dzisiaj zjadłaś? 

Generalnie całą masę cukrów prostych, tłuszcz i wieprzowina która do najzdrowszych mięs nie należy. Popiłaś to wszystko kofeiną z cukrem. Samo zdrowie! Wytłumacz to swoim jelitom...

Na prawdę dziwi Cię to Twoje zatwardzenie? Dalej będziesz udawać, że wszystko robisz ok, więc to na pewno jakaś poważna choroba zżera Twój organizm? Nie trzeba być lekarzem ani dietetykiem (ja przecież nie jestem), żeby wiedziec to, co teraz napiszę:

Zacznij dzień od szklanki wody. Zamień bułkę z drugiego śniadania na banana i jabłko. Do obiadu jedz niesłodkie surówki i sałatki najlepiej z surowych warzyw (gotowane warzywa takie jak marchew, seler czy buraki wcale nie są super zdrowe - zawierają dużo cukru). Ogranicz cukier, a ten który używasz zamień np. na stewię lub ksylitol. Jedz jegurty, ale nie owocowe, a naturalne (jeśli masz ochotę na jogurt z owocami to pokrój owoce i wrzuć do niego). Jedz w miarę regularnie. Pij wodę (przetestowałam i nie wiem czy uwierzysz, ale picie wody na prawdę działa cuda na zaparcia - szokujące, nieprawdaż?!?!) oraz soki z owoców i warzyw (czytaj skład, czy to faktycznie sok, czy może napój, czy jest naturalnie słodki, czy może słodzony). Zacznij się ruszać, biegać, ćwiczyć czy choćby maszerować a zobaczysz, że Twój brzuch przestanie być ciągle wzdęty. Jedz produkty bogate w błonnik (TUTAJ o tym jakie produkty zawierają najwięcej cennego błonnika).

I weź już nie marudź, że masz zaparcia. Zajmij się własnym brzuchem i jego zawartością z należytym szacunkiem, a prawdopodobnie żadna farmakologia nie będzie Ci potrzebna. No, chyba, że szkoda Ci tych kibelkowych rozmów telefonicznych...

***
KOCHANI, MAM NADZIEJĘ, ŻE MI WYBACZYCIE TO TRAGICZNE ZDJĘCIE, ALE NIE MOGŁAM SIĘ POWSTRZYMAĆ! :D A POZA TYM MOGŁABYM ZROBIĆ SOBIE ZDJĘCIE SIEDZĄC NA KLOPIE, ALE PRZECIEŻ DZIEWCZYNY NIE ROBIĄ KUPY! ;)


13 komentarzy:

  1. mądry i dobitny tekst ;)
    ludzie często przypisują złe samopoczucie jakiejś chorobie a nie pomyślą, że po prostu przyczyną tego wszystkiego jest nieodpowiednia dieta.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdjęcie jest rewelacyjne ;-) A jeśli chodzi o post, to masz we wszystkim rację- wydaje się niektórym, że jedzenie jogurtów owocowych to samo zdrowie. Przecież jest wiele dań i przekąsek, których przygotowanie zajmuje bardzo mało czasu, a są źródłem witamin i nie są dodatkowo mocno słodzone.

    www.zaraz-wracam.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! I czytanie etykiet też nie jest trudne - im mniej rzeczy w składzie i im dalej jest w nim cukier tym lepiej :)

      Usuń
  3. A ja jestem od zawsze inna. Jak zjem Mc Donald's a, kebab, parówki czy inne niezdrowe rzeczy, to mój żołądek nie protestuje. Trawi normalnie, nic mnie nie boli, nie mam zaparć, wszystko ok. A jak tylko chcę zmienić dietę na zdrową i jem: ciemne pieczywo, kaszę, np. gryczaną, lub nie daj Boże SUROWE warzywa i owoce, to normalnie KONAM! Brzuch mi mało nie wystrzeli w kosmos, wzdyma mnie, mam gazy i przy tym wszystkim zaparcia na zmianę z biegunkami. To samo soki owocowe - nie daj Bóg - ból brzucha i sensacje. A po słodyczach w bardzo dużej ilości (pudełko ptasiego mleka i paczka delicji na raz), wszystko ok, zaparć nie ma, biegunki też nie. Tylko pryszcze na twarzy, ale to czasami, nie zawsze. Jestem inna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogladałam kiedys program dokumentalny o ludziach uczestniczących w konkursach pt. kto więcej zje. W konkursie chodzilo o to, żeby zjeść jak nakwiekszą ilość czegoś (pączków, żeberek, itd) w określonym czasie. Uczestnicy wcale nie byli grubi (a poza konkursem dużo do niego trenowali) i nie mieli problemów z załatwianiem. Organizm przystosował się do jedzenia ogromnych ilości chujowego jedzenia i po prostu mieli zmieniony metabolizm. Jeśli jesz codziennie takie żarcie to nic dziwnego, że zaczynając jeść zdrowiej Twój organizm reaguje dziwnie. Tak mi się przynajmniej wydaje. :)

      Usuń
  4. Świetnie podsumowałaś przeciętną dietę przeciętnego polaka! Nic dodać nic ująć:D no...może tylko cukrów z naszej diety;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no niestety. a jak słyszę taką moją babcię, która mówi, że nie może zrzucić 2 kg i patrzę na jej dietę to mi ręce opadają... ale niestety już jej nie przemówię do rozsądku (próbowałam, gardło można zedrzeć a nic to nie da)...

      Usuń
  5. ja tam nie gadam i nawet nie czytam /brak czasu ;/ bo dzieci mi się do drzwi dobijają nawet jak idę do toalety ...ale znam takich co to robią nie mając zaparć :))))

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam się z Tobą w 100%. Większość chorób bierze się ze złego odżywiania. Ja staram siebie i swoją rodzinę zdrowo odżywiać. Zawsze czytam etykiety, dzień zaczynam od GOTOWANEJ kawy która działa cuda na przemianę materii (na szklankę wrzątku gotowanego w garnuszku wrzucam łyżeczkę kawy mielonej, do tego po szczypcie cynamonu, imbiru, kardamonu, gotuję 3 min, potem piję osłodzoną miodem lub cukrem trzcinowym) czasem nawet nie zdążę dopić a już lecę do toalety ;) potem jemy owsiankę gotowaną na wodzie z płatków owsianych również z przyprawami takimi jak imbir, kurkuma, cynamon. Jemy tylko ciemne pieczywo, moja 3 letnia córka uwielbia kanapki z kozim serkiem w plasterkach. Staram się urozmaicać dietę, jemy dużo owoców, małej staram się dawać jak najmniej słodyczy a jak już to takie zrobione w domu. Obiady to przeważnie coś gotowanego, duszonego lub pieczonego. Cukru używam tylko trzcinowego, ale chce też spróbować ksylitolu. Nie ukrywam że lubię słodycze i nieraz zgrzeszę, choć że przez to się choruje, ale przynajmniej córkę nauczyłam pić herbatę bez cukru i to nie czarną pijemy ale rooibos :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też grzeszę i to wcale nie rzadko! Lubię pizzę, lubię ciasta, a czasem zjem nawet przeklętą parówkę (i nawet dziecku dam!). Ale jeśli dostanie parówkę na śniadanie to w dalszej części dnia staram się już dawać zdrowsze rzeczy. Po prostu próbuję zachować umiar i równowagę :)
      PS.: my też ser kozi w plastrach lubimy :)

      Usuń
    2. Dokładnie , ja tak samo :) staram się zachować umiar, zwłaszcza jeśli chodzi o dziecko. Czasem dam jej żelki które uwielbia (ale te nim 2) czy jajko niespodziankę, ale na szczęście uwielbia owoce i nie ograniczam jej tego, teraz na topie są mandarynki, grejpfrut lub jabłka. Parówki też czasem dam, ale wybieram te lepsze, cielęce lub z zawartością mięsa ponad 90% (przynajmniej tak piszą ;) ) Najważniejsze jest dla mnie że ona chce jeść wszystko, zwłaszcza w przedszkolu, nie wybrzydza i próbuje nawet warzyw na 2 danie w przedszkolu. W domu jest trochę więcej wybrzydzania, ale jak nie dostanie słodyczy między śniadaniem a obiadem to nie ma problemu z jedzeniem obiadu :)

      Usuń
    3. To możemy sobie przybić 5! ;)

      Usuń