Miłka skończyła dwa lata. Próbuję sobie wyobrazić co się dzieje w głowie dziecka w takim wieku i myślę, że to jest niezły hardcore.
Skrajne emocje, które targają dwulatkiem pewnie można by przyrównać do burzy hormonów jakie ma kobieta w pierwszych tygodniach po porodzie. Jak przypominam sobie ten okres to zastanawiam się jakby to było, gdyby nie było przy mnie Marcina. Potrafiłam z głośnego śmiechu przejść w zawodzący płacz. Krzesło stojące nie-w-tym-miejscu-co-trzeba potrafiło mnie doprowadzić do wrzenia i sprowokować mnie do wszczęcia dzikiej awantury. Z kolei totalnie gdzieś miałam to, że moja koszulka do spania była za krótka, przez co jak wychodziłam rano z pokoju w poporodowych gaciach (tych siateczkowych) było widać moje gigantyczne dupsko w całej okazałości. Kiedy na zdjęciach z tamtego okresu widzę siebie karmiącą to załamuję ręce. Jestem na nich wielką maciorą z wywalonym cycem, kompletnie zaniedbaną, potwornie zmęczoną, czasem płaczliwą, czasem szczęśliwą.
Patrząc na to, jak zachowuje się Miłka, mam wrażenie, że jej emocje są podobne. Łatwo się denerwuje, potrafi się bardzo czymś ekscytować - do tego stopnia, że czasem budzi się w nocy, żeby sobie przypomnieć o rowerku, który dostała na urodziny. Coraz ładniej bawi się sama, jednak kiedy potrzebuje uwagi potrafi dobitnie nas o tym informować. Nieraz z wielkiego śmiechu przejdzie do głośnego płaczu. Często się wygłupia, a nieraz tylko udaje śmiech.
Ostatnio zapytałam Was na Facebooku o rady dotyczące pożegnania z pieluchą. Muszę Wam powiedzieć, że bardzo mnie uspokoiłyście. Duża większość z Was radziła, aby nie naciskać dziecka do siadania na nocnik, jeśli w ciągu kilku dni nie załapie. Pewnie nie jest jeszcze gotowa. Cieszę się, że zapytałam Was o to (a rzadko korzystam z tego typu rad w necie, bo wiecie jak to jest na tych forach ;) ). Presja jest duża. Już chyba od każdej ciotki i babci usłyszałam, że takie duże dziecko powinno już do nocnika robić i bez pieluchy ganiać. Dwie z moich koleżanek pięknie i bezboleśnie odpieluchowały swoje pociechy przed skończeniem 2 roku życia, a ja bardzo chciałam, żeby i moja córa była taka szybka. Po trzech dniach bez pieluchy stwierdziłam jednak, że przy tym całym galimatiasie, który Miłka ma teraz w głowie, na nakaz skupiania swojej uwagi na zwieraczach jest troszkę za wcześnie.
Za jakiś czas spróbujemy ponownie. W domu często lata bez pieluchy, jednak o swoich potrzebach nie informuje, a wysadzana na kibelku nie uroni nawet kropli, po to, żeby za minutę zesikać się na kafelkach w przedpokoju. Nie przymuszam, nie wymagam, od czasu do czasu wysadzam, ale do spania i na spacery gania w pieluszce. Na luzie i bez spiny, czyli tak, jak lubię najbardziej.
Dzięki, Dziewczyny! ;)
Patrząc na to, jak zachowuje się Miłka, mam wrażenie, że jej emocje są podobne. Łatwo się denerwuje, potrafi się bardzo czymś ekscytować - do tego stopnia, że czasem budzi się w nocy, żeby sobie przypomnieć o rowerku, który dostała na urodziny. Coraz ładniej bawi się sama, jednak kiedy potrzebuje uwagi potrafi dobitnie nas o tym informować. Nieraz z wielkiego śmiechu przejdzie do głośnego płaczu. Często się wygłupia, a nieraz tylko udaje śmiech.
Ostatnio zapytałam Was na Facebooku o rady dotyczące pożegnania z pieluchą. Muszę Wam powiedzieć, że bardzo mnie uspokoiłyście. Duża większość z Was radziła, aby nie naciskać dziecka do siadania na nocnik, jeśli w ciągu kilku dni nie załapie. Pewnie nie jest jeszcze gotowa. Cieszę się, że zapytałam Was o to (a rzadko korzystam z tego typu rad w necie, bo wiecie jak to jest na tych forach ;) ). Presja jest duża. Już chyba od każdej ciotki i babci usłyszałam, że takie duże dziecko powinno już do nocnika robić i bez pieluchy ganiać. Dwie z moich koleżanek pięknie i bezboleśnie odpieluchowały swoje pociechy przed skończeniem 2 roku życia, a ja bardzo chciałam, żeby i moja córa była taka szybka. Po trzech dniach bez pieluchy stwierdziłam jednak, że przy tym całym galimatiasie, który Miłka ma teraz w głowie, na nakaz skupiania swojej uwagi na zwieraczach jest troszkę za wcześnie.
Za jakiś czas spróbujemy ponownie. W domu często lata bez pieluchy, jednak o swoich potrzebach nie informuje, a wysadzana na kibelku nie uroni nawet kropli, po to, żeby za minutę zesikać się na kafelkach w przedpokoju. Nie przymuszam, nie wymagam, od czasu do czasu wysadzam, ale do spania i na spacery gania w pieluszce. Na luzie i bez spiny, czyli tak, jak lubię najbardziej.
Dzięki, Dziewczyny! ;)