Instagram -->

wtorek, 12 maja 2015

"Ej, Pauka, jak tak siedzisz w tym domu z tym dzieckiem, to co ty właściwie robisz?"



Co ja robię ostatnio w domu?


Chodzę i macam się po tyłku.

Dokładnie tak! Powiem więcej! Kiedy przechodzę w bieliźnie obok lustra muszę się zatrzymać i popatrzeć na swój tyłek z profilu. Od kiedy biegam i ćwiczę z dziewczynami (TUTAJ) zauważyłam niezwykły przyrost masy mięśniowej w pośladkach. Fajnej masy, miłej masy, okrągłej i jędrnej masy. No, jaram się! Ponadto ubyło mi 5 cm w talii i 4 cm w biodrach. Co prawda nikt ze znajomych mi jeszcze nie powiedział:

WOOOOW, PAULINO, JAK TY SCHUDŁAŚ!!!!!!!

Uważam jednak, że to zwykła ludzka bezczelność, zazdrość, zawiść, ślepota, i w ogóle polska mentalność i dalej nie będę tego komentować!!! ;)

W każdym razie czuję się świetnie, endorfiny mam stale na wysokim poziomie, moje ciało z masy robi rzeźbę, a co najlepsze niczego sobie nie odmawiam. Jem jak zawsze - dosyć zdrowo i świadomie, ale kiedy mam ochotę na lody czy ciasto to nie robię sobie wyrzutów.

Nawet chodzi mi po głowie taki pomysł, żeby za parę tygodni przedstawić Wam moją metamorfozę. Nie wiem jednak, czy wystarczy mi odwagi pokazać Wam moje ciało w bieliźnie sprzed paru miesięcy (tzn. bielizna świeża, tylko to ciało niezbyt, to znaczy umyte, no ale brzydkie, wiecie o co mi chodzi?)... 

Piję wodę z kranu.

Na facebooku kilka moich znajomych zaczęło linkować akcję "piję wodę z kranu". Skomentowałam to nawet nie raz, pisząc, że ja bym chętnie zwróciła się ku ekologii i piła wodę z kranu, ale ta z mojego płynie niesmaczna i bardzo twarda. Było to pod postem Jak w lesie



Postanowiłam podjąć wyzwanie. Od prawie tygodnia piję kranówę i wyciągnęłam następujące wnioski:

1. Nie umarłam. Ba, nawet nie zachorowałam.
2. Woda z mojego kranu jest na prawdę całkiem smaczna.
3. Wody z kranu nie trzeba zgrzewkami wnosić na 4 piętro bez windy.
4. Woda z kranu jest mniej upierdliwa.
5. Woda z kranu jest mega tania.
6. Woda z kranu się nie kończy (pomijam awarie).
7. Wodę z kranu mogę mieć ciepłą i zimną, czyli pierwsza, poranna szklanka ciepłej wody z cytryną staje się mniej kłopotliwa i nie trzeba na nią czekać.
8. Woda z kranu nie generuje zatrważającej ilości śmieci. W ogóle nie generuje śmieci. Ideał.

Wystarczyło odblokować jeden pstryczek w głowie. Link, który Ewa podała w komentarzu to TEN LINK. Warto jeszcze obejrzeć TEN FILM.

Chodzę w domu w butach.

Nie, nie dlatego, że nie mam kapci (chociaż rzeczywiście nie mam).
Nie, nie dlatego, że lubię chodzić w domu w butach (najbardziej to ja lubię boso, dlatego kapci nie mam).
Nie, nie dlatego, że boję się pobrudzić białe skarpetki (białych nie noszę).
Wszystko to NIE.

Chodzę w domu w butach, bo zapominam ich ściągnąć. Kupiłam sobie skejciarskie (a co! :D) buty. Takie, w których niektóre chłopaczki na deskach śmigają. Nie, żebym na desce śmigała (choć chciałabym). Najpierw spodobały mi się wizualnie, potem o nich poczytałam, a potem znalazłam promocję i je kupiłam.



Etnies Scout. Są tak lekkie i przewiewne, a jednocześnie niesamowicie wygodne, że wchodząc do domu zapominam o nich. Reklamują się jako buty wegańskie (co akurat na mnie nie robi wrażenia, bo do weganki jest mi bardzo daleko), jednak myślę, że parę osób mogłoby to zainteresować i przekonać. Ponadto za każdą kupioną parę butów, producent obiecuje posadzić jedno drzewo na obszarze Brazylii, co jest według mnie fantastyczną inicjatywą. 

Obserwuję narodziny wiosny na moim balkonie.

Parę tygodni temu włożyłam do doniczek sadzonki: borówka amerykańska, malina, mięta, oregano i kwiaty (taką gotową mieszankę z Lidla). Codziennie podlewam (chyba, że pada) i obserwuję mozolny wzrost roślin. Wbrew pozorom jest to niesamowicie ekscytujące i cieszę się jak dziecko z każdego nowego listka i kwiatka. Liczę na to, że jesienią będę zbierać maliny wyhodowane przeze mnie na balkonie. Żałuję tylko, że mam niezbyt wielki balkon, bo chętnie posiałabym jeszcze jakieś warzywa na nim.



A co Wy, drogie Mamy robicie jak tak siedzicie w domu z dziećmi? Nie nudzicie się przypadkiem? ;)