Te z Was, które śledzą moje konto na Instagramie wiedzą już być może, że zostaliśmy ostatnio szczęśliwymi posiadaczami dwóch rowerów i fotelika dla Miłki.
Tydzień temu w niedzielę pojechaliśmy spontanicznie do jednego z wrocławskich Decathlon'ów z zamiarem kupna namiotu, tymczasem wyszliśmy z namiotem i rowerami. Wiem, wyjazd do centrum handlowego w upalną niedzielę to zawsze tragiczny pomysł, tym bardziej, że wszystko się przeciągało i byliśmy zmuszeni zjeść obrzydliwy obiad w jednej z tamtejszych pseudorestauracji. Niemniej tak, jak większość Polaków pracujących od poniedziałku do soboty, niedziela to często jedyny dzień, kiedy można wybrać się na takie zakupy.
Na podstawie naszego zakupu chcę się podzielić swoimi refleksjami. Być może pomogę Wam w wyborze fotelika lub rozwieję wątpliwości.
Kupiliśmy dwa identyczne rowery firmy B'TWIN oraz fotelik z tej samej firmy, który jest kompatybilny z bagażnikiem (odczepienie siedzonka i założenie go na nowo to jeden ruch - jest to niezwykle wygodne, zwłaszcza gdy się jeszcze nie posprzątało piwnicy i ma się tam bardzo mało miejsca ;) ). Jeśli chodzi o rowery nie mam zarzutów - jeździ się świetnie zarówno po gładkiej ścieżce rowerowej, jak i wyboistej dróżce w lesie. Rozważaliśmy przez chwilę kupno dwa razy droższego fotelika, który ma regulowany kąt siedzenia (dziecko może w miarę wygodnie uciąć sobie drzemkę), jednak wybraliśmy opcję tańszą - z założenia nie przewidywaliśmy drzemek w foteliku. To był błąd: nasze dziecko pod wpływem bujania robi się szybciej śpiące, zasypia i niestety jej główka lata na wszystkie strony. Myślę, że dziecko siedzące pod (choćby niewielkim) kątem spałoby dużo wygodniej.
Jeśli chodzi o wady tego fotela (bo niestety takowe posiada), to muszę napisać, że zapięcia nóg są bardzo źle umiejscowione, a konkretnie: za nisko. Rzepy teoretycznie trzymają tylko stopę, w praktyce, kiedy Miłka miała na sobie luźniejsze buty to wyciągała z nich nóżki i tyle było z jazdy. Jazda z bosymi stopami w ogóle nie wchodzi w grę. To jest bardzo niebezpieczne, bo o ile fotelik ma osłony, żeby dziecko nie włożyło stópki w szprychy, o tyle wierzgający nogami maluch sprawia, że bardzo ciężko się rowerem kieruje, można się przewrócić. Gdyby zapięcia były na wysokości łydki (widziałam takie rozwiązanie w innych fotelikach) to dziecko miałoby unieruchomioną całą nogę i nie mogłoby jej sobie tak po prostu wyciągnąć.
Wiele do życzenia pozostawiają także "główne" pasy bezpieczeństwa. Moja córka bardzo szybko rozwikłała zagadkę luzowania pasów i na którejś wycieczce się z nich wydostała (!!!). Nie muszę mówić nikomu, jak bardzo jest to niebezpieczne. Związuję więc końcówki pasów robiąc supeł (jak na zdjęciu poniżej). Jednak przecież nie o to chodzi, żeby poprawiać nowy produkt, przeznaczony do przewozu dzieci (czyli taki, który powinien być bardzo bezpieczny).
Podsumowując.
Przy zakupie fotelika rowerowego dla dziecka zwróćcie uwagę na zapięcia przy nogach - czy dobrze trzymają małe kopytka. Poza tym sprawdźcie, czy pasy bezpieczeństwa są na tyle trudne w regulacji, żeby dziecko samo się nie regulowało. Rozważcie zakup fotelika z regulacją oparcia. Kompatybilność siedzonka z rowerem to ogromny plus, jednak w tym wypadku znajduje się na ostatnim miejscu.
Pisząc ten tekst, dochodzę do wniosku, że chyba powinnam zwrócić kupiony w Decathlonie fotelik i kupić lepiej przemyślany, choćby używany.
Pisząc ten tekst, dochodzę do wniosku, że chyba powinnam zwrócić kupiony w Decathlonie fotelik i kupić lepiej przemyślany, choćby używany.