Instagram -->

wtorek, 5 sierpnia 2014

Babcia równa się wakacje.

Przyjechała moja mama. Babcia, którą mało kto podejrzewa o posiadanie wnuczki. W żartach wołam na nią "babuleńka", bo brzmi to tak samo, jak Marcin mówi do mnie, że "Miłka jest już taka dorosła i zobaczysz - niedługo się wyprowadzi".


Coś posprząta, ugotuje, wyprasuje, wyjdzie z psem, a co najważniejsze zabierze Miłkę na pół dnia z domu. Mogę: wypić kawę, wziąć kąpiel, pójść do sąsiadki na jabłecznik, poćwiczyć z Chodakowską, usiąść na kiblu. Najczęściej jest tak: wychodzą, ćwiczę, biorę szybki prysznic i zabieram się za sprzątanie. Jak kończę sprzątać wracają. Ale przynajmniej głowa odpocznie. A wczoraj udało mi się nawet na basen podskoczyć z przyjaciółką. Potem do nich dołączyłam i łaziłyśmy po parku. To znaczy chciałyśmy obrać kierunek DOM, jednak moja córka miała zupełnie inny pomysł. Tak rozbrykanej jej jeszcze nie widziałam.

Mały szogun.

Najpierw w domu: rozbiła nos, spadła z krzesła. Prawie dostałam zawału, jak wbiegłam za nią do kuchni, a ona już siedziała na stole tyłem do skraju, bawiąc się solniczką i nożem. Na spacerze szła wszędzie, tylko nie tam, gdzie my z mamą. Gdy mówiłyśmy, że idziemy sobie dalej, machnęła nam rączką i zawołała "PA!", jak paniusia jakaś. Zero przejęcia. Ostatnio narzekałam, że jej nie mogę z rąk zdjąć, od nogi odkleić a tu proszę - odkleiła się sama i leci w świat.
Jutro kończy 14. miesiąc. Może Marcin ma rację, że już jest taka dorosła... ;)












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz