Jak ja się cieszę, że nie muszę wiedzieć wszystkiego! Nie muszę być specjalistką, wyrocznią, nie muszę wyznaczać jedynej słusznej drogi, nie muszę mówić nikomu jak ma zrobić, którędy pójść.
Jaka ja jestem szczęśliwa z tą swoją głupotą i niewiedzą! Jak śmieszą mnie ludzie, którzy nadużywają słów: nigdy i zawsze.
Moja mama zawsze mi mówiła: nigdy nie mów nigdy!
Zawsze będę dla jednego matką świetną, a dla innego matką kiepską.
Dla jednego ładną, dla innego brzydką.
Dla babci za chuda, dla Wolińskiego i Tyszki za gruba.
Dla primabaleriny kiepską tancerką, a dla kiepskiego tancerza primabaleriną.
Dla Miłki najlepszą aktorką na świecie, dla najlepszego aktora na świecie średnią statystką.
Dla Marcina super kucharką, a Wojciech Modest Amaro może pozwoliłby mi pracować na zmywaku.
O Boże! Jak ja się cieszę, że jestem tylko głupią matką Pauką, która jeszcze tyle nie wie! Tyle jest przede mną! Mogę popełnić tyle błędów! Mogę powiedzieć, że się myliłam! I tyle się jeszcze dowiem! A ile się nie dowiem nigdy! A jak już się dowiem, to może zostanę najmądrzejsza na świecie (w końcu wyrzyna mi się ząbek mądrości), wtedy być może ułożę własny dekalog (albo przynajmniej będę mogła bezkarnie prawić kazania)! A póki co współczuję wszystkim wszechwiedzącym! Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, jak ciężki jest krzyż, który ze sobą nosicie! Elo!