Pomijając chęć przedłużenia gatunku (tzw. instynkt macierzyński), każda kobieta może potrzebować dziecka z innego powodu. Na przykład:
Kobiety, które mają oziębłych partnerów: Dziecko przez pierwszych kilka lat będzie świetną przytulanką, termoforem i lekiem na całe zło. Jeśli z tego okresu zacznie wyrastać postaraj się szybko o kolejne.
Kobiety, które mają niespełnione (a)pedagogiczne zapędy: Dziecko możesz pouczać, mówić mu, co ma robić a czego nie, często zwracać uwagę i powtarzać bez końca "a nie mówiłam?" oraz "gdybyś słuchał mamusi...". Facet prędzej czy później ucieknie, a dziecko - no, nie ma jak, co najwyżej za parę lat powie kumplom, jak jego stara mu truje dupę.
Kobiety, które maja poczucie niższości i generalnie boją się wypowiadać swojego zdania na głos: Dziecko jest świetnym pośrednikiem, kiedy chcesz wyrazić swoje zdanie na głos. Po prostu zaczynasz mu tłumaczyć to, co najchętniej wyrzygałabyś na twarz danej osobie w obecności danej osoby. Np. Karolku, ściągnij buty, to bardzo nie kulturalnie wchodzić w obłoconych butach do salonu. Masz gwarancję, że Twój gość pokaże skarpetki. A pozory zostaną zachowane. I pełna kulturka też.
Pedantki: Wysprzątałaś już wszystko i teraz leżysz, teoretycznie powinnaś być spokojna, bo przecież wszystko wysprzątałaś, jednak coś Cię niepokoi... Przecież nigdy nie jest tak, że jest idealnie czysto. Zawsze coś można posprzątać. Być może o czymś zapomniałaś, może gdzieś się ukrył kłak kota sąsiada, gdzieś za szafą, za kuchenką? Spokojnie! Gdy zostaniesz mamą, bobas dostarczy Ci pracy co dzień! Będziesz miała co sprzątać i końca nie będzie widać! Przy dziecku zawsze jest masę sprzątania - istny raj dla pedantki!
Bałaganiary: Jak nie masz dziecka to jest tak: Spadło? Niech leży. Jak się kogoś spodziewasz to - no trudno - trzeba trochę poogarniać, ale jak nikt nie przychodzi to niech sobie dalej leży, co spadło. Z dzieckiem: Spadło? Niech leży. Trudno. Jak się kogoś spodziewasz to nie musisz sprzątać, bo przecież dziecko jest taaakie absorbujące, że masz prawo mieć bałagan. (Po napisaniu tego punktu wzięłam się za porządki...)
Kobiety niespełnione artystycznie/sportowo/naukowo: Możesz posłać dziecko do szkoły muzycznej/zajęcia z baletu/dodatkowe lekcje angielskiego, francuskiego i chińskiego i jest szansa, że mu się to nawet spodoba. Jest szansa, że jego ambicje będą szły w parze z Twoimi. Ba! Jest szansa, że zacznie osiągać w jakiejś dziedzinie prawdziwe sukcesy! Wyobraź sobie te oklaski na widowni i poczuj się spełniona.
Pedantki: Wysprzątałaś już wszystko i teraz leżysz, teoretycznie powinnaś być spokojna, bo przecież wszystko wysprzątałaś, jednak coś Cię niepokoi... Przecież nigdy nie jest tak, że jest idealnie czysto. Zawsze coś można posprzątać. Być może o czymś zapomniałaś, może gdzieś się ukrył kłak kota sąsiada, gdzieś za szafą, za kuchenką? Spokojnie! Gdy zostaniesz mamą, bobas dostarczy Ci pracy co dzień! Będziesz miała co sprzątać i końca nie będzie widać! Przy dziecku zawsze jest masę sprzątania - istny raj dla pedantki!
Bałaganiary: Jak nie masz dziecka to jest tak: Spadło? Niech leży. Jak się kogoś spodziewasz to - no trudno - trzeba trochę poogarniać, ale jak nikt nie przychodzi to niech sobie dalej leży, co spadło. Z dzieckiem: Spadło? Niech leży. Trudno. Jak się kogoś spodziewasz to nie musisz sprzątać, bo przecież dziecko jest taaakie absorbujące, że masz prawo mieć bałagan. (Po napisaniu tego punktu wzięłam się za porządki...)
Kobiety niespełnione artystycznie/sportowo/naukowo: Możesz posłać dziecko do szkoły muzycznej/zajęcia z baletu/dodatkowe lekcje angielskiego, francuskiego i chińskiego i jest szansa, że mu się to nawet spodoba. Jest szansa, że jego ambicje będą szły w parze z Twoimi. Ba! Jest szansa, że zacznie osiągać w jakiejś dziedzinie prawdziwe sukcesy! Wyobraź sobie te oklaski na widowni i poczuj się spełniona.
Kobiety nieposiadające żadnych pasji czy zainteresowań: Dziecko jest Ci koniecznie potrzebne! W ciągu kilku tygodni staniesz się specjalistką w dziedzinie, jaką jest macierzyństwo (zapewne i w tacierzyństwie również). Będziesz mogła przekazywać swoją wiedzę wszem i wobec, mniej lub bardziej zainteresowanym. Wiąże się to z ryzykiem utracenia wszystkich znajomych, także tych z dziećmi. Wtedy załóż bloga. (Cholera, napisałam to czy tylko pomyślałam?)
Desperatki: Dziecko to świetny pomysł na "złapanie" faceta. Taki nieświadomie robi Ci dziecko (mówisz mu, że bierzesz hormony, więc ma prawo być nieświadomym), za parę tygodni pokazujesz mu test. On z przyzwoitości lub/i "dla dobra dziecka" postanawia z Tobą być. Masz swojego wymarzonego faceta, a w bonusie dziecko. Drugi scenariusz: Twój facet jest niepoważny. Nie chce się z Tobą hajtnąć, bo jeszcze za szybko, chce się jeszcze pobawić. Być może mieszkacie razem, ale on to traktuje bardziej jak wyrwanie się od upierdliwej mamy niż jak rozpoczęcie nowego życia z ukochaną osobą. Wpadasz na genialny pomysł, że stworzenie potomstwa na pewno go zmieni. Stanie się mężczyzną. Rodzisz dziecko, a po tygodniu okazuje się, że masz ich w domu dwójkę...
Jak widać na powyższych przykładach kobiety z różnych powodów mogą chcieć mieć dziecko. Nie tylko dlatego, że znalazły odpowiedniego partnera, z którym można z pełną świadomością zacząć pracować nad owocem miłości lub razem z ukochanym uważają, że to naturalna kolej rzeczy po ślubie lub/i gdy planuje się wspólne życie. Dziecko lekarstwem na całe zło świata.
Błagam nie zlinczujcie mnie za ten prześmiewczy tekst, bo więcej hejtu na klatę nie przyjmę - jestem słabiutka psychicznie, a w ostatnim psychoteście jaki na sobie wykonałam wyszło, że mam skłonności samobójcze... :(
Desperatki: Dziecko to świetny pomysł na "złapanie" faceta. Taki nieświadomie robi Ci dziecko (mówisz mu, że bierzesz hormony, więc ma prawo być nieświadomym), za parę tygodni pokazujesz mu test. On z przyzwoitości lub/i "dla dobra dziecka" postanawia z Tobą być. Masz swojego wymarzonego faceta, a w bonusie dziecko. Drugi scenariusz: Twój facet jest niepoważny. Nie chce się z Tobą hajtnąć, bo jeszcze za szybko, chce się jeszcze pobawić. Być może mieszkacie razem, ale on to traktuje bardziej jak wyrwanie się od upierdliwej mamy niż jak rozpoczęcie nowego życia z ukochaną osobą. Wpadasz na genialny pomysł, że stworzenie potomstwa na pewno go zmieni. Stanie się mężczyzną. Rodzisz dziecko, a po tygodniu okazuje się, że masz ich w domu dwójkę...
Jak widać na powyższych przykładach kobiety z różnych powodów mogą chcieć mieć dziecko. Nie tylko dlatego, że znalazły odpowiedniego partnera, z którym można z pełną świadomością zacząć pracować nad owocem miłości lub razem z ukochanym uważają, że to naturalna kolej rzeczy po ślubie lub/i gdy planuje się wspólne życie. Dziecko lekarstwem na całe zło świata.
Błagam nie zlinczujcie mnie za ten prześmiewczy tekst, bo więcej hejtu na klatę nie przyjmę - jestem słabiutka psychicznie, a w ostatnim psychoteście jaki na sobie wykonałam wyszło, że mam skłonności samobójcze... :(
Pozdrawiam,
Matka Pauka
Psycholożka
Socjolożka
Filozofka
[czy coś.]
Mam nadzieję, że nie będę żadną z wymienionych mamuś ;) Chciałabym być po prostu dobrą mamą, a nie przelewać na dziecko swoje niespełnione ambicje, żale, uczucia czy emocje.
OdpowiedzUsuńMacierzyństwo... strasznie się boję, że nie dam rady.
Kochana! Chyba każda z nas się boi! Ja byłam przerażona początkowo, ale mój facet na szczęście totalnie w drugą stronę - nie mógł się doczekać i przekonany był, że będzie dobrze, a to dodawało mi otuchy w chwilach zwątpienia. Poza tym od samego początku mówił mi, że jestem super mamą i to też jest mega ważne! Daje pozytywnego kopa! Dasz radę i Ty! :)
UsuńMam nadzieję, że będzie tak jak mówisz ;)
Usuńooo Bałaganiara - to trochę o mnie :D juppi, już za kilka miesięcy będę mieć niezłą wymówkę ;)
OdpowiedzUsuńFajnie jak przyszli rodzice są na podobnym etapie, lub jedno - szczególnie tata ma poczucie, że ogarnia to co się dzieję :)
OdpowiedzUsuńMacierzyństwo jeszcze przede mną i im jestem starsza (a jestem już bliżej 30 niż dalej) tym mocniejsze są moje wątpliwości względem umiejętnego wychowania. Mam wrażenie, że młode matki nie są tak przerażone... nie miały wielu lat no to aby wyobrażać sobie co mogą spierdzielić przy wychowaniu hehe... Ale chyba dam radę...
A odnosząc się do posta... znam z autopsji kilka "desperatek" i z obserwacji wynika, że jeszcze ani razu nie wyszło to na dobre ani związkowi, ani dziecku... ale cóż ;)
Co do innych typów, czasem mam wrażenie, że nawet nieświadomie, każda z nas chociaż momentami miewa takie "cechy", np. "mam dziecko = nie sprzątam" i jeśli to jest jednorazowe i zdrowe, to w sumie czemu nie. Najgorzej jest chyba z tymi niespełnionymi ambicjami, zdecydowanie lepiej jest rozwijać siebie do późnej starości niż na siłę wciskać dziecko w jakieś własne ramki.
Pozdrawiam ciepło,
Żaneta
co do desperatek to gorzej jeśli tatuś pomimo ciąży i tak się ulotni jak w naszym przypadku ;)
OdpowiedzUsuńtego nie skumam nigdy. jakim chujem trzeba być, żeby zostawić swoje dziecko w drodze. uważam, że związanie się z ojcem swojego dziecka "dla dobra dziecka" to jest słaba sprawa, ale spieprzyć i i sie wyprzeć? tego nigdy nie zrozumiem.
Usuńna siłe go nie zmuszę do widywania się z dzieckiem ale nie omieszkam go i tak pociągnąć do odpowiedzialności, ale tak jak wspomiałaś 'drugie dziecko' by było.
Usuńno i słusznie, niech gnojek przynajmniej finansowo poczuje co znaczy "mieć" dziecko...
Usuńniewiarygodnie to wszystko smutne... głównie dlatego, że prawdziwe i pewnie każdy znalazłby wśród znajomych przedstawicielki każdej grupy... jezu... w zasadzie jakby się zastanowić to dzieci powstają włącznie na skutek samolubnych działań o.O
OdpowiedzUsuńNo coś Ty... ja wierzę w to, że jednak większość dzieci bierze się z miłości, nawet jeśli są "wpadką" (strasznie nie lubię tego określenia) ;)
UsuńJa jestem bałaganiarą, zawsze byłam i pewnie zawsze będę. Ale!!!!! Dziecko przy tym to fantastyczna sprawa, niekoniecznie z tego powodu wymienionego przez Ciebie, bo... wystarczy odrobina samozaparcia i poświęcenia (niestety, bo dziecko bierze przykład z nas) na wpajanie nauk jak to porządek jest ważny, segregujemy zabawki, ciuchy, uczymy pierdół typu: kończysz zabawę jedną rzeczą, odłóż ją na miejsce nim weźmiesz drugą i po paru latach... voila! Dziecko odpowiednio przyuczone sprząta z własnej, zupełnie nieprzymuszonej woli za nas!!! Ha!!!!!
OdpowiedzUsuńDobra, jest haczyk. Przy drugim znowu trzeba się poświęcać, jeśli olejemy sprawę i drugie nie sprząta, to pierwsze też przestaje. Wypraktykowane. Niech Wam będzie, że nauczycie się na moim błędzie ;)))
ja zdecydowanie mogę powiedzieć, że przy dziecku uczę się sprzątać! A Mała razem ze mną więc nie ma tragedii :D
UsuńDesperatka i brak mi pasji - oto ja Anette :)
OdpowiedzUsuńKiedy kilka lat temu okazało się że starania o dziecko nie wychodzą, byłam załamana, ściskało mnie za serce kiedy widziałam szczęśliwe matki przytulające swoje dzieci. Jasne że jest wygoda jak tego dziecka nie posiadasz, bo nikt ci nie budzi, przesypiasz całe noce (no chyba że zabalujesz) Ale ja chęć posiadania dziecka miała i to ogromną, pewnie dlatego że sama pochodzę z rodziny wielodzietnej (jest nas piątka) cieszyłam się że mój maż też bardzo chciał mieć dziecko a dlaczego tak bardzo chcieliśmy? Bo chcieliśmy aby tak jak dziś rano otworzyć oczy a nasze trojaki prZybiegły do naszego łóżka i wykrzyczały -KOCHAM CIĘ
OdpowiedzUsuńno dokładnie! ja też zawsze chciałam mieć dzieci i jak zaczełam być z Marcinem wiedziałam, że będzie najlepszym super tatą. Co prawda Miłka przyszła szybciej niż się spodziewaliśmy, ale na pewno była w planach :)
Usuń