- KAKA! - mówi do mnie Miłka. Kaka to znaczy kaczuszka. Zwykle jak chce, żeby jej włączyć bajkę to mówi koko, ponieważ są tam kury, ale też i kaczki. Myślę więc - pewnie chce obejrzeć baję. Sadzam ją na kolanach, włączam film, a ta nawet minuty nie obejrzała, złazi mi z kolan, wiercipiętka mała.
Czy to moje dziecko wytrzyma kiedyś 5 minut w jednym miejscu? - zastanawiam się. Stoi i patrzy na mnie tym swoim szczenięcym wzrokiem:
- KAKA! CHODŹ! KAKA - usteczka w podkówkę, bo widzi, że nie rozumiem o co jej chodzi, a ona tak bardzo tego chce! Daję się więc pociągnąć za palec, idziemy do kuchni. Jaka kaczka w kuchni?! Gdzie ta kaczka? Pokazuje mi palcem gdzieś na szafkę. KAKA. Gdzie ta cholerna kaczka? - zaczyna mnie to irytować... I nagle doznaję olśnienia: KAWKA! Ty zaćmiona matko! - mówię w myślach sama do siebie. Dziecko chce kawki! No pewnie, że ci zrobię, moja Ty najmądrzejsza królewno świata! Kawki! A co ja sobie myślałam? Moja córka jak przystało na córkę swojej matki i wnuczkę swojej babki uwielbia kawkę! (Płaska łyżeczka rozpuszczalnej kawy zbożowej, troszkę miodu zalana pół na pół wodą i mlekiem, a do kompletu kilka biszkoptów.)
Miłka ma prawie 20 miesięcy. Jest super mądra, wszystko rozumie, wie co do czego, można ją poprosić o wiele rzeczy, które z chęcią zrobi. I to nie od wczoraj - w okolicach roku zrobiliśmy spontaniczny mini-test, który polegał na poproszeniu jej, aby podniosła z podłogi chusteczkę i wrzuciła ją do śmietnika. Domyślacie się, że wykonała prośbę bezbłędnie? Jak gdyby nigdy nic podniosła i wyrzuciła. Rozumie wszystko, co się mówi i o kim się mówi. Wie dokładnie czego chce, odpowiada na pytania - tylko nie zawsze potrafi się wypowiedzieć. Normalne przecież, że dzieci w tym wieku jeszcze nie mówią.
Nasze dotychczasowe wychowywanie córki jest bardzo intuicyjne, o czym jeszcze zamierzam napisać. Owszem, czytałam jakieś książki, artykuły o różnych sposobach wychowywania, jednak robimy przede wszystkim to, co nam podpowiada serce i rozum i myślę, że efekty są dobre, że intuicja nas raczej nie zawodzi. Po prostu do naszego dziecka z założenia podeszliśmy jak do małego człowieka, małej persony, a nie dzidzi czy szczeniaczka. Ten nasz "mały-wielki" eksperyment jakim jest nasza córka nasuwa mi jeden, mocny wniosek: dzieci są zdecydowanie mądrzejsze niż my - dorośli - sobie wyobrażamy.
Miłka jest wszędzie chwalona, że taka mądra, że "dojrzała", że wszystko rozumie i wszystko wie. A ja, choć pozwalam sobie napawać się tymi słowami, pękam z dumy i nie mówię tego na głos, ale w rzeczywistości myślę, że ona jest jak większość dzieci. (Tzn. wiadomo - dla mnie jest i będzie największym cudem świata, ale to chyba nic dziwnego - w końcu to moje dziecko. ;)) Po prostu my stwarzamy jej warunki do tego, żeby mogła się wykazać. Jak to robimy? Słuchając, obserwując, rozmawiając z nią, opowiadając jej o wszystkim i stymulując ją do działania.
Dlatego, kiedy ktoś mi mówi, że można o czymś gadać, dziecko i tak nie rozumie - uśmiecham się pod nosem i pytam: jesteś pewny?
***
Przypomniał mi się dialog mój i koleżanki, Magdy. Jej córka, wówczas w wieku podobnym, co Miłka teraz, latała po kawiarni, w której siedziałyśmy. Ja, zachwycona ich komunikacją i z utęsknieniem czekająca na moment, kiedy to będę mogła z moim dzieckiem się łatwo porozumiewać, mówię z przejęciem:
- To jest niesamowite, jak te dzieci wszystko rozumieją!
Magda po chwili namysłu i z beznadzieją w głowie odpowiedziała:
- No, rozumieją wszystko. Wszystko, oprócz NIE WOLNO!
Pozdrawiam Magdę! ;)
Dlatego, kiedy ktoś mi mówi, że można o czymś gadać, dziecko i tak nie rozumie - uśmiecham się pod nosem i pytam: jesteś pewny?
***
Przypomniał mi się dialog mój i koleżanki, Magdy. Jej córka, wówczas w wieku podobnym, co Miłka teraz, latała po kawiarni, w której siedziałyśmy. Ja, zachwycona ich komunikacją i z utęsknieniem czekająca na moment, kiedy to będę mogła z moim dzieckiem się łatwo porozumiewać, mówię z przejęciem:
- To jest niesamowite, jak te dzieci wszystko rozumieją!
Magda po chwili namysłu i z beznadzieją w głowie odpowiedziała:
- No, rozumieją wszystko. Wszystko, oprócz NIE WOLNO!
Pozdrawiam Magdę! ;)
Niektórym wydaje się, że dzieci są głupie! One rozumieją dosłownie wszystko... i są mądrzejsze niż niejeden dorosły!
OdpowiedzUsuńDzieci są mądre. Chłoną jak gąbka a jednocześnie nie są jeszcze takie spaczone tym naszym światem. Moja Hania wkroczyła właśnie w etap pokazywania pierwszych mądrości i jestem zachwycona. Świadomie nas naśladuje i są już pierwsze niby słowa. eh piękne chwile.
OdpowiedzUsuńps. zdjęcia robione analogiem? piękne kolory mają :)
tak!! analogiem! ja też kocham te kolory, ale cholera wywołanie filmu ostatnio tak podrożało, że to już chyba koniec dla mojego aparatu...
UsuńDokładnie!
OdpowiedzUsuńwww.moje-cudaki.blogspot.com
Moja Młoda kiedyś mówi do mnie :Baba pupa...pytam się o co chodzi ona mi na to baba pupa...dalej nie wiem o co chodzi. Dzwonię do mojej mamy:) Pytam się czy wie o co chodzi. Ona na to, że nie. Ja w żartach mówię, że pewnie jak mnie nie ma bije córkę w pupę (oczywiście był to żart). Idę do kuchni i mówię do Młodej czy chce chrupki...ona mi na to baba pupa tak:) Babcia dała dziecku chrupki i ona je teraz chce :) Jejku kiedy to było :) A to, że dzieci wszystko rozumieją. Moja córka długo nie chodziła. Wszyscy napotkani znajomi pytali się czemu ona jeszcze w wózku jeździ. Odpowiadałam zgodnie z prawdą, że ma problemy. Kupiliśmy jej książkę. Przeglądamy i były na obrazku pokazane stopy. Córka mówi : Lenka tup tup jak mama...gul w gardle...na kolejne pytania tego typu odpowiadałam po cichu tak żeby nie słyszała
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje teksty. Za każdym razem poprawiają mi humor i podnoszą na duchu ;)
OdpowiedzUsuńIntuicyjne wychowanie sercem i rozumem.
OdpowiedzUsuńU mnie pewnie też tak będzie czy chcę czy nie chcę. Nie potrafiłabym wychowywać dziecka wg poradnika :)
http://dusibaja.blogspot.com