Instagram -->

czwartek, 28 maja 2015

Czym rodzice rzucają w swoje dzieci? Głupimi tekstami.



Lista zdań, które mówimy do swoich dzieci nie zastanawiając się nad ich sensem. Sama czasem łapię się na tym, że gadam takie głupoty.


1. Sytuacja: dziecko rozrabia. Tysięczny raz robi to, co dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć razy mówiłaś, żeby nie robiło. Mówisz:

Nie rób tego, bo nie wyjdziemy na plac zabaw!

To żeś sobie znalazła karę. Piękna pogoda, dzieci za oknem szaleją. Nic tylko wypuścić dzieciora na plac, żeby swoje niespożyte pokłady energii wyczerpał latając od drabinek do zjeżdżalni. Masz rację! Siedź w domu. Niech się dziecko w domu pobawi. Na pewno grzecznie. Na pewno nie będzie świrować. A Ty na pewno nie oszalejesz... W każdym razie gratuluję. 


2. Sytuacja: dziecko jest po chorobie, nie gorączkuje i czuje się całkiem rześko. Jeszcze tylko czasem zakaszle. Na plac zabaw w każdym razie można wyjść. Wypuszczasz dziecko na taki plac a ono w długą. Leci z prędkością światła, a Ty za nim:

Nie biegaj, bo będziesz kaszleć! 

Ewentualnie:

Nie biegaj, bo się spocisz!

Już w momencie wypowiadania któregoś z tych zdań powinnaś buchnąć śmiechem samej sobie w twarz. Nie biegaj? Do dwulatka?! To tak jakby ktoś Ci powiedział: nie oddychaj, bo się nawdychasz spalin.
A jeśli obawiasz się, że się dziecko spoci biegając, to może zwyczajnie jest za grubo ubrane?


3. Sytuacja: dziecko ciągle biega. Kolejne zakazy biegania podparte różnymi niedorzecznymi argumentami:

Nie biegaj, bo się pobrudzisz!

Jak również:

Nie biegaj, bo się wywrócisz!

Uśmiałam się. Do brudnych ubrań używam pralki, płynu do prania, płynu do płukania, ewentualnie odplamiacza w postaci niezawodnego mydła galasowego. Polecam cały ten zestaw, naprawdę działa, nie trzeba prać ręcznie. Ubrania można prać wielokrotnie, to nie jednorazówki, w wodzie z płynem się nie rozpuszczają, a wirowanie ich nie dziurawi. 

Co do wywracania się dziecka podczas biegania (to chyba częściej mówią jednak babcie do swoich wnucząt) - oczywiście możesz za dzieckiem wszędzie biegać i je łapać za każdym razem gdy zachwieje się na nogach, choć osobiście nie polecam, gdyż można się nabawić bólu kręgosłupa. Poza tym dziecko łatwo się przyzwyczaja do obecności rodzica na każde pierdnięcie i nie nauczy się w ten sposób bezpiecznie przewracać. Poza tym jestem zdania, że nie należy się przejmować małymi przewrotami dziecka. Moja córka upada codziennie pewnie z naście razy, ale bardzo rzadko płacze z tego powodu. Nigdy nie robiliśmy z tego afery, obracaliśmy wszystko w żart, a drobne przewrotki nie robią na Miłce wrażenia.


4. Sytuacja: dziecko rozlewa picie. Specjalnie. Notorycznie. Kilka razy dziennie. Tego zdania sama nadużywam, ale doszłam do tego, że śmieję się sama z siebie, gdy je wypowiadam:

Nie dostaniesz więcej picia!

Jasne, że nie dostaniesz! Choćbyś miała uschnąć! Choćbyś się miała odwodnić! Choćby skały srały! Nie dostaniesz picia i już!!! Hahahhahahahaha, też się uśmiałyście? :D


5. Sytuacja: dziecko robi wszystko, żeby wyskoczyć z wózka. Szarpie się z pasami, pręży się i rzuca na boki, utrudniając Ci tym samym prowadzenie. Ściąga buty i wyrzuca je z wózka, ściąga skarpetki i wyrzuca je z wózka. Rozbiera się z tego, co może (i wyrzuca to z wózka), a przez to że nie może zdjąć wszystkiego drze się wniebogłosy. Tymczasem pada deszcz, zapomniałaś folii, biegniesz obładowana zakupami do domu, tusz do rzęs spływa po Twoich policzkach, a zamiast włosów masz na głowie mokre strąki. I mokro w butach. Wszędzie mokro. W końcu wrzeszczysz:

Bo cię tu zostawię i pójdę sama do domu!!!

Ehe. Już? Wyładowałaś się? Przeszło Ci? To teraz pozbieraj te skarpetki i jazda do domu...


6. Sytuacja: dziecko nie chce dalej iść. Również dotyczy mnie. Znalazła sobie schodki koło garaży w drodze na plac zabaw. Stoję obok obładowana sprzętem do piaskownicy, przez ramię przerzucony mam jeździk, który po 20 metrach jej się znudził oraz oczywiście moją torebkę z najpotrzebniejszymi rzeczami. Czekam kiedy znudzi jej się zabawa we wchodzenie i schodzenie po schodach. Czekam. Czekam... Już mnie zaczynają boleć nogi. W końcu mówię:

Jak nie chcesz iść ze mną to idę sama do piaskownicy robić babki!

Pa, pa, dzedzenia! - odpowiedziała. Tyle w temacie.


Na koniec sztandarowa sytuacja nr 7: dziecko zrobiło dokładnie wszystko. Biegało i się potwornie spociło, zaczęło kaszleć i się przewróciło, wpadło w błoto i się w nim wytarzało! Wylało na siebie cały sok, po czym gdy postanowiłaś wrócić z nim do domu, żeby je umyć i przebrać nie chciało się ruszyć się z miejsca. Wpakowałaś je więc wbrew woli do wózka, a ono wypięło się z pasów i wyskoczyło, spadając na głowę, zdzierając przy tym pół twarzy. Wtem pada z Twoich ust najpopularniejsze pytanie retoryczne wszech czasów:

A nie mówiłam?!?!?!


Coś byście dodały (albo dodali) do mojej listy? 


PS.: Jeśli spodobał Wam się ten tekst będzie mi niezmiernie miło, jeśli go udostępnicie dalej! :)







20 komentarzy:

  1. cóż ja z tych matek co takie teksty mają :))) to że m owisz a dziecko nie robi to nie znaczy że jest cos w tym złego..nie świrujmy :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie mówię, że to złe, tylko, że to bezsensowne i głupie gderanie, którego się każdy z nas (mniej lub bardziej) dopuszcza :)

      Usuń
  2. Z tym nie biegaj, bo się spocisz, to mam przed oczami sąsiadkę.ostatnio jej 3 letnia córka, która ma wpojoną tą zasadę (serio, serialnie) tak ppwiedziała do mojego syna. Normalnie prawie umarłam ze śmiechu

    OdpowiedzUsuń
  3. Skąd ta mania pisania "na prawdę"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez mnie to w oczy kole za każdym razem. NAPRAWDĘ PISZEMY ŁĄCZNIE. ..

      Usuń
    2. Już poprawiłam. Staram się pisać poprawnie, ale byki zdarzają się każdemu, nie nazwałabym tego manią. W każdym razie dziękuję za korektę (naprawdę).

      Usuń
  4. Z życzliwością - naprawdę wielokrotnie popełniłaś ten błąd w kilku ostatnich postach ;) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Moje dzieci mają taką manię - wpadam do przedszkola, a oni rzucają mi się na szyję po powitaniu po czym każde leci w swoją stronę. Więc zazwyczaj udaję że wychodzę i drę się na całe przedszkole "IDĘ SAMA". Kuzwa nie działa no.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mnie też, nigdy!!!

      Usuń
    2. U mnie nie działało wiec zaczęłam mówić IDĘ BEZ CIEBIE. Działa jak zloto. Spróbujcie i dajcie znać czy podziałało.

      Usuń
    3. wypróbuję na pewno! :)

      Usuń
  6. Mam synka niejadka. Codziennie po półgodzinnej walce z obiadem poddaję się i krzyczę "nie to nie, już ci nigdy nic nie ugotuję, nigdy więcej obiadu!" Taaa.. niezła kara dla niejadka, nie? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeszcze sie nie nauczyłeś ?!?
    Do 9 cio miesięczniaka.. Bez sensu jestem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ahahahahhaha i na koniec "już niedługo matura!" :D ;)

      Usuń
  8. "Choćby skały srały"- umarłam :D

    OdpowiedzUsuń
  9. "Choćby skały srały"- umarłam.

    OdpowiedzUsuń