Instagram -->

środa, 6 maja 2015

Matka matce wilkiem, czyli 8 gaf popełnianych przez matki w stosunku do innych matek.


Jestem w stanie zrozumieć, że bezdzietne osoby z racji tego, że nie wiedzą na własnej skórze co to znaczy posiadać potomstwo mogą popełniać takie gafy. Kiedy jednak matka robi takie rzeczy drugiej matce to albo jest chamska i robi to z premedytacją, albo jej poziom inteligencji emocjonalnej jest na poziomie jej dziecka. Czy Ciebie też irytuje, kiedy inna matka:

1. Karmi Twoje dziecko.

Nie pytając o zgodę. Nie wie czy nie ma ono alergii, czy może za pół godziny planowałaś obiad, albo może masz po prostu inne zapatrywanie na zdrową dietę. Nie pyta, po prostu wkłada widelec z czymś tam Twojemu dziecku do buzi. 

2. Karmi Twoje dziecko słodyczami.

Klasyka. Lizaczek, cukiereczek, czekoladka, batonik. Patrz wyżej.

3. Komentuje ubiór Twojego dziecka.

Że za grubo ubrane, że za cienko. Zdejmij mu tę czapkę. Załóż mu sweterek. Ona się zapoci. Kocham te uwagi. Na prawdę, kocham...

4. Poucza Twoje dziecko.

Zdaje mi się, że to Ty jesteś od tego. Kiedy inne dziecko zachowuje się źle, np. robi coś mojej córce, staram się załagodzić sytuację, a jeśli uważam, że sprawa jest warta pouczenia to mówię o tym mamie tego dziecka. Bez nerwów i awantury. Przecież to tylko dzieci. Może warto zaznaczyć, że tyczy się to dwulatków, być może za parę lat będę tą, która będzie dzieciaki ustawiać po kątach, choć nie sądzę.

5. Poucza Cię.

How dare you!!! 

6. Mówi: Twoje dziecko obudziło moje.

O, kurwa. Zapomniałam wziąć z domu kagańca, a knebel został w samochodzie.

7. Pyta: To Twoje dziecko jeszcze nie raczkuje/mówi/je samodzielnie/sika do nocnika?

Nie. I co z tego? Moje jest za to ładniejsze. Nosz kurrrrr...

8. Mówi: Współczuję ci. Ja bym z nią nie wytrzymała.

Powiedziane, gdy Twoje kilkumiesięczne dziecko akurat płacze. Większego chamstwa nie słyszałam od innej matki.


Daję słowo, że wszystkie te sytuacje albo przytrafiły się mnie osobiście, albo byłam ich świadkiem w stosunku do innej mamy.

Coś byś dodała od siebie do mojego zbioru nietaktów? Jeśli podobne sytuacje przytrafiły się Tobie, udostępnij proszę ten post, może nakłoni on kogoś do autorefleksji! :)

31 komentarzy:

  1. no tak…szczególnie na osiedlowych placach zabaw! tam pełno cioć dobrych rad:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba nic już bym nie dodała, ujełaś wszystko co przyszło mi do głowy, czytając tytuł posta :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ano taka juz nasza polska mentalnosc (mieszkam w UK, zyczliwe uwagi sa tutaj nie na miejscu, chyba ze slyszy sie je od polskich 'kolezanek') Ja sie ostatnio na przyklad dowiedzialam, ze na zamknietym placu zabaw powinnam sie z dziecmi bawic non stop, ze trzeba z nimi spedzac czas, oh dear. Najgorsze sa mlode matki, pierwsze dziecko, ktore tylko je, lezy i spi. A ja mam super samodzielnie babeczki, ktore uwielbiaja sie razem bawic, jak nas potrzebuja to wiedza gdzie nas szukac. Ale to chyba zazdrosc, ze ja moge posiedziec i wypic kawke a one lataja z wywieszonym jezorem bo nie daj Boze sie przewroci. No coz, jak to mowia to keep calm and carry on. Pozdrawiam, tekst jak zwykle w sedno :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak mieszkałam w Australii to też mi się to nie przydarzało. Do teraz pamiętam jak po jednej z nocy gdy praktycznie nie spałam na placu zabaw inna matka podała mi kubek kawy ze słowami "wygląda na to, że tego potrzebujesz". Ale my Polacy tak już mamy, naród zawistny, pełny żółci. Matka matce wilkiem. Edukuje a w domu robi to samo. Taki lajf.

      Usuń
    2. Rety! Ja na prawdę nie chcę wierzyć, że to polska mentalność. Ja taka nie jestem i bardzo nie lubię być wrzucana do worka z "polską mentalnością" ;)

      Usuń
    3. Ja Cie rozumiem doskonale i wierze ze taka nie jestes, ale takie przygody to zawsze albo w ojczyznie albo od znajomych emigrantow slysze. Tak juz jest, trzeba olac i tyle. Mam nadzieje ze Cie nie urazilam :) Nie taki mialam zamiar. xx

      Usuń
    4. nieee, absolutnie urażona się nie czuję! Tylko tak bardzo bym chciała żeby ta ciężka mentalność przestała nas dotyczyć :) wiesz, ja taka trochę idealistka-romantyczka ;)

      Usuń
    5. Paulinko ja też nie chciałam Cię urazić absolutnie, ale takie życie niestety jak napisałaś - każda lepiej wie, a wszystkie popełniamy błędy. Po co więc innej matce wbijać nóż w plecy?

      Usuń
  5. Mnie raz po Sylwestrze w naszym domu jedna była przyjaciółka powiedziała - dzieci wchodzą Ci na głowę. Było to akurat po śniadaniu, które jej syn spędził spazmując pod stołem, a moje dzieci jadły nożem i widelcem. Piszę była, bo takich chamów nie potrzebuję w moim życiu. Życie z dziećmi jest ciężkie. Życie z trojaczkami to level hard i jeśli masz coś do powiedzenia to oprócz "dobra robota" zamilknij. Bitch.

    OdpowiedzUsuń
  6. My dopiero rozszerzamy dietę, ale już boję się, co to będzie jak Nadia nieco podrośnie. Boję się, że ktoś będzie wpychał jej do buzi słodycze. Już spotkałam się z pytaniami, czy daje bułkę lub biszkopty, choć nawet nie zdążyłam podać nawet najmniejszej porcji glutenu. I to wszystko od osób, które dzieci mają..

    OdpowiedzUsuń
  7. o matko, i to wszystko już niedługo mnie czeka?? can't wait!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Czasem zdarzy mi się kometować ubiór dziecka mojej koleżanki. I zaraz mnie pewnie zjecie :)
    mieszkamy na Fuercie więc temp, są tu bardzo wyosokie a ona ubierze go grubo: body, półśpiochy skarpeteczki, do tego bluzeczka i na to kocyk! ( a temp 38C! ). I pytam nie jest mu za gorąco w tym wszystkim. Ona za to, czasem pyta czy mojemu nie jest za zimno w samym body :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Się wie! Wiadomo, że w większości gadki o za grubym lub za cienkim ubiorze są mówione w dobrej wierze, ale wszystko zależy od tonu uwagi i od tego z czyich ust wychodzi :)

      Usuń
  9. Jest cien cienia szansy, ze niektorzy mowia przynajmniej niektore z tych rzeczy w dobrej wierze. Tak chce myslec, ale moze przez ten fakt, ze sama nieraz cos powiem qmpeli, ktora znam w sposob nienachalny i nieoceniajacy.
    Najbardziej te pozal sie Boze rady/porady czy komentarze bolaly przy pierwszym dziecku, przy nastepnym splywaly po mnie totalnie. Przy kolejnych nie bede chyba juz ich w ogole slyszala :D Poza tym nauczylam sie asetywnosci w stosunku do takich 'kolezanek', znajomych i nieznajomych. Jesli one roszcza sobie prawo do mowienia takich rzeczy, to ja daje sobie prawo do asertywnej odpowiedzi. dziala troche jak selekcja naturalna :D Kto

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja już też trochę ogłuchłam, ale wiesz jak jest... pierworódki są przewrażliwione z reguły :P

      Usuń
  10. no cóż.. coś czuje ze bede miała wojny z takimi mądrymi matkami :p

    OdpowiedzUsuń
  11. Kurwica mną zatelepała kiedy to przeczytałam !!! Mój synuś ma 13 m-cy i nigdy nie usłyszałam od obcych jakiego kolwiek komentarza, owszem od rodziny tak najczęściej o ubraniu czy nie za zimno mu? chyba za dużo je (13 m-cy i 10,5 kg). Wydaje mi się że jeśli doleci mnie jakaś uwaga od obcego to chyba nie zostawię na nim suchej nitki. Nie mówiąc już o karmieniu mojego dziecka przez obcych. Podziwiam Was za cierpliwość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może Cię to nie spotka ;) :*

      Usuń
    2. Napewno mnie doleci ale im później tym lepiej, chyba :C

      Usuń
  12. Owszem, wszystkie wymienione wyżej działają mi na nerwy całkiem nieźle, ale wręcz nienawidzę, jak ktoś straszy moje dzieci. Ot, zwykły bunt malucha czy gorszy dzień - dzień beksy, a zaraz jakiś spec wyskakuje z tekstem, że jak będzie płakać, to on/ona zabierze ją ze sobą. Czy przylezie inny potwór.
    I niestety, to są polskie nawyki. Nigdy taka sytuacja nie spotkała mnie ze strony Belgów, oni, jeśli już, podejdą i zapytają dziecka co się stało, czemu płacze.

    I dodałabym do czołówki listy zagadywanie i dotykanie moich dzieci. Najstarsza bardzo tego nie lubi i czuje ogromny dyskomfort, kiedy ktoś obcy chce ją pogłaskać po głowie, czy o coś pyta. Konsekwentnie gonię natrętów, ale jedno babsko zagotowało mnie tekstem: 'a co ona taka niedotykalska?!'

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz już mojej córy natrętnie głaskać nie chcą, ale jak była taka tyci, kilkumiesięczna to szlag mnie trafiał jak na imprezach rodzinnych przerzucano ją sobie z rąk do rąk, a kiedy płakała komentowali, że straszna z niej płaczka....

      Usuń
    2. Ooo tak. Jak słyszę tekst ze "ktoś zaraz cię zabierze" to mnie trzęsie. Wymaginowane potwory tudzież czarownice.. Lol kto o zdrowych zmysłach straszy dziecko?? Debilizm

      Usuń
  13. Najlepsze są komentarze bezdzietnych koleżanek. Jak moje dziecko ząbkowało i marudziło ciągle chcąc siedzieć wtulone na kolanach.Według nich to oznaka rozpuszczenia haha i nie powinnam na to pozwalać.

    OdpowiedzUsuń
  14. Mój synek ma bardzo silną postać Atopowego Zapalenia Skóry, a w związku z tym sączące się rany - głównie na buzi. Ostatnio jedna Pani w sklepie (nie wiem czy ma dzieci) zapytała czy się wrzątkiem oblał, że tak wygląda... Inna z kolei kiedyś pytała czy ma oko podbite - alergia akurat wtedy rzuciła Mu się na oczka i wyglądał jak mała panda, tylko zamiast koloru czarnego miał czerwony. Nie mam pojęcia czy to była złośliwość, podejrzewam, że nie, niektórzy mają chyba tylko dość niski iloraz inteligencji i pewne normy zachowania się są dla nich kompletnie niezrozumiałe.

    OdpowiedzUsuń
  15. Mój synek ma 11 miesięcy i nadal karmię go piersią. Oprócz tego je oczywiście obiadki, owoce, kanapki itp. Nic bardziej mnie nie wkurwia niż tekst "a feee, taki duży chłopiec i ciągnie cycka?", "to jest beee" albo "o rany, jaki maminsynek!". Mam ochotę sprzedać kopa w klatę z półobrotu.

    OdpowiedzUsuń
  16. O zgrozo punkt 1 i 2! Osobiście byłam świadkiem jak pani na placu zabaw częstowała swoje dziecko tic-tac'ami i przy okazji obczęstowała obcego ok. dwulatka. Jego tata jak to zobaczył to myślałam, że nogi zgubi, biegiem leciał żeby zabrać tego cukierka, bo dziecko nie nauczone takich drobnostek jeść. Pani oczywiście zdziwiona "bo mój to już jak roczek skończył to tic-tac'i wsuwał, hahaha". Ojciec w panice, dziecko zdezorientowane... A ja myślałam, że z krzesła spadnę jak na to patrzyłam. Sama bym chyba nie miała tyle cierpliwości jak tata tego dziecka, żeby odejść bez słowa w sumie. Przecież nikt nie wie czy czyjeś dziecko nie ma np. alergii lub jest wychowywane bez słodyczy.

    OdpowiedzUsuń
  17. Jeju... współczuję Ci, że spotkałaś takie mamy...
    Osobiście z żadnym z tekstów się nie spotkałam (nie licząc 'dobrych rad' babć).

    OdpowiedzUsuń
  18. Pięknie wszystko ujęłaś ;) Dobitnie bardzo ;) Ja jeszcze słyszę, że "odbieram córce dzieciństwo", ponieważ nie podaję jej smoczka, nocnikuję i nie pozwalan zajadać się słodyczami. OOOOO! Taka sytuacja!
    Bardzo często słyszałam tego typu uwagi i rzeczowo, aczkolwiek kulturalnie dawałam do zrozumienia, że to ja jestem matką Anastazji i ja wiem najlepiej co jest dla niej najlepsze. I nie ulegałam namowom ani komentarzom innych. Teraz jestem uznawana za "wyrodną matkę". Zresztą jak znajdziesz chwilę to przeczytaj komentarze pod moimi postami :) Mój narazie pełzający blog nastusiowelove.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń