
Muszę Wam się do czegoś przyznać: jestem świrem wózkowym. Odkąd mam dziecko i "wożę się po mieście" moje podejście do tych pojazdów zmieniło się o 180' (kilkukrotnie). Jeśli czujesz na sobie natrętne spojrzenie jakiejś szalonej baby, a prowadzisz wózek dziecięcy, to masz niemal pewność, że tą babą jestem ja i nie patrzę na Ciebie tylko na Twój powóz! :D
Ściągnięcie tapicerki z wózka w celu wyprania jej zajmuje mi średnio poniżej pięciu minut (w ostatnim tygodniu wyprałam 3 różne wózki, czy to już pora na pisanie biznesplanu? ;) ). Wózki oglądam, o wózkach czytam i rozmawiam. Mój męski pierwiastek świetnie się w tym temacie odnalazł, zatem chciałabym się podzielić z Wami moimi doświadczeniami. Mam nadzieję, że i Wy podzielicie się swoimi ze mną.
Pierwszy wózek, który kupiliśmy Miłce miał spełniać kilka kryteriów:
- miał być używany,
- miał mieć pompowane, skrętne koła i miękkie zawieszenie,
- miał być 3w1,
- miał nie być drogi.
Przyznacie, że to bardzo małe wymagania. Wtedy jednak o wózkach wiedziałam tyle, co nic. Szaleństwem wydawało mi się wydanie ponad 1000 złotych na ten cel. Nie rozumiałam kompletnie jak można wydać na wózek 3000 zł! Po co? Dla kogo? Dla szpanu? Okazało się, że koleżanka sprzedaje pojazd po swoim dziecku: ładny, spełniające nasze wymagania, a do tego polskiej produkcji (co do mnie przemawiało przy ewentualnej wymianie części). Był to wózek Tako Warrior.
Generalnie przez pierwsze miesiące byłam zadowolona, ale jak mówię - o wózkach nie wiedziałam wtedy nic. W pierwszych tygodniach używania okazało się, że trzeba wymienić (wydawać by się mogło, że bardzo solidne) koła. Dostęp do bardzo pojemnego kosza pod wózkiem był niestety mocno ograniczony, po przejściu na spacerówkę ledwo tam cokolwiek wciskałam, o wyciąganiu nie wspomnę. Właściwie woziłam tam tylko folię przeciwdeszczową. Generalnie pod koniec używania tego wózka miałam go tak serdecznie dość, że dosłownie skakałam ze szczęścia kiedy kurier przyniósł mi wielką paczkę z Babyhome Emotion w środku.
Na co zwróciłabym uwagę kupując wózek dzisiaj?
1. Kupiłabym wózek sprawdzonej firmy, która ma dobre opinie. Dotknęłabym go, poradziłabym się doświadczonych sprzedawców. Dzisiaj już wiem, że wydanie dużej kasy na nowy pojazd dla dziecka wiąże się z naszą wygodą użytkowania (nieraz przez kilka godzin dziennie, codziennie, nawet przez 3 lata!) oraz bezpieczeństwem dziecka. Koleżanka kupiła na prawdę ładny wózek, bardzo tanio przez Allegro. Nawet jej trochę pozazdrościłam, bo do kosza mogła wsadzić cały balast dla dziecka plus ogromne zakupy, a zapłaciła za niego niewiele więcej niż ja za używany. Zazdrość mi przeszła, kiedy jej dziecko, przypięte pasami próbowało sięgnąć po coś, co miało w nogach i razem z całym wózkiem przechyliło się i upadło twarzą na chodnik. Wózek na pierwszy rzut oka super, a w rzeczywistości był źle wyważony, co za tym idzie - niebezpieczny.
2. Nadal najważniejszym kryterium byłyby skrętne przednie koła. Absolutnie nie przekonują mnie wózki stylizowane na retro. Rozumiem, że komuś się może to po prostu podobać, ja jednak w dobrym wózku cenię przede wszystkim jego praktyczną stronę i w tym wypadku nie zrezygnuję z wygody dla wyglądu (wątpliwym zresztą, kiedy widzę przy takim stelażu zamontowany fotelik samochodowy...). Never ever.
3. Kosz pod wózkiem ma być wielki, pojemny, z łatwym dostępem. Jako Matka Polka robię zakupy, wożę ze sobą zabawki, przekąski, piecie i to wszystko (włączając megapak srajtaśmy) ma się tam zmieścić. Nie idę w tym temacie na kompromis.
4. Budka ma być na tyle głęboka, żeby osłonić moje dziecko przed słońcem z każdej strony. Nie cierpię parasolek! Miałam jedną i po pierwszym spacerze poszła w kąt. Co zmieniłam kierunek jazdy to musiałam zmieniać ustawienie parasolki. Czasem zasłaniała mi dziecko. Nie zawsze chciała się poddać i wygiąć tak jak bym sobie tego życzyła. Spacer z parasolką był dla mnie frustrujący. Jeśli chodzi o budki idealne to wypatrzyłam takie na przykład w Bugaboo oraz Stokke.
5. Lekkość prowadzenia. Wózek mam pchać jedną ręką, by drugą móc pić kawę/gadać przez telefon/drapać się po dupie. Mam nie dostać zadyszki, nawet jeśli będę go pchać jedną ręką pod górę z załadowanym na maksa koszem, w butach na obcasie i paląc papierosa... ;)
6. Musi być sprytny i w miarę możliwości lekki. Proste składanie, proste rozwiązania.
7. Ma mieć całą paletę akcesoriów ułatwiających życie. Trzymadełko na kubek, organizer, dostawkę dla starszego dziecka, itp.
8. Kółka skrętne, ale nie pompowane. W naszym pierwszym wózku kółka była pompowane. Trzy razy zdarzyło się, że "poszła" dętka i trzeba było kombinować. To było dość upierdliwe i frustrujące, w szczególności w upalną niedzielę. Dzisiaj zdecydowanie wybrałabym inne ogumienie, bez konieczności pompowania.
9. Na pewno nie sugerowałabym się polską produkcją. To znaczy nie za wszelką cenę (przy Tako to był jeden z argumentów dla którego go kupiliśmy). Jeśli chodzi o kontakt, szybkość realizacji zamówień i reklamacje załatwiane z firmą Babyhome mam bardzo dobre doświadczenia, nie widzę więc żadnych przeciwwskazań, żeby następny wózek kupić zagraniczny.
10. Ma być piękny. Doprawdy nie wiem, dlaczego piszę o tym na końcu :D.
A teraz przejdźmy do konkretów. Nie chcę Wam mydlić oczu - mam kilku faworytów. Jeśli dzisiaj miałabym kupować wózek dla drugiego dziecka zrobiłabym to zupełnie inaczej, według jednej z dwóch opcji:
Na co zwróciłabym uwagę kupując wózek dzisiaj?
1. Kupiłabym wózek sprawdzonej firmy, która ma dobre opinie. Dotknęłabym go, poradziłabym się doświadczonych sprzedawców. Dzisiaj już wiem, że wydanie dużej kasy na nowy pojazd dla dziecka wiąże się z naszą wygodą użytkowania (nieraz przez kilka godzin dziennie, codziennie, nawet przez 3 lata!) oraz bezpieczeństwem dziecka. Koleżanka kupiła na prawdę ładny wózek, bardzo tanio przez Allegro. Nawet jej trochę pozazdrościłam, bo do kosza mogła wsadzić cały balast dla dziecka plus ogromne zakupy, a zapłaciła za niego niewiele więcej niż ja za używany. Zazdrość mi przeszła, kiedy jej dziecko, przypięte pasami próbowało sięgnąć po coś, co miało w nogach i razem z całym wózkiem przechyliło się i upadło twarzą na chodnik. Wózek na pierwszy rzut oka super, a w rzeczywistości był źle wyważony, co za tym idzie - niebezpieczny.
2. Nadal najważniejszym kryterium byłyby skrętne przednie koła. Absolutnie nie przekonują mnie wózki stylizowane na retro. Rozumiem, że komuś się może to po prostu podobać, ja jednak w dobrym wózku cenię przede wszystkim jego praktyczną stronę i w tym wypadku nie zrezygnuję z wygody dla wyglądu (wątpliwym zresztą, kiedy widzę przy takim stelażu zamontowany fotelik samochodowy...). Never ever.
3. Kosz pod wózkiem ma być wielki, pojemny, z łatwym dostępem. Jako Matka Polka robię zakupy, wożę ze sobą zabawki, przekąski, piecie i to wszystko (włączając megapak srajtaśmy) ma się tam zmieścić. Nie idę w tym temacie na kompromis.
4. Budka ma być na tyle głęboka, żeby osłonić moje dziecko przed słońcem z każdej strony. Nie cierpię parasolek! Miałam jedną i po pierwszym spacerze poszła w kąt. Co zmieniłam kierunek jazdy to musiałam zmieniać ustawienie parasolki. Czasem zasłaniała mi dziecko. Nie zawsze chciała się poddać i wygiąć tak jak bym sobie tego życzyła. Spacer z parasolką był dla mnie frustrujący. Jeśli chodzi o budki idealne to wypatrzyłam takie na przykład w Bugaboo oraz Stokke.
5. Lekkość prowadzenia. Wózek mam pchać jedną ręką, by drugą móc pić kawę/gadać przez telefon/drapać się po dupie. Mam nie dostać zadyszki, nawet jeśli będę go pchać jedną ręką pod górę z załadowanym na maksa koszem, w butach na obcasie i paląc papierosa... ;)
6. Musi być sprytny i w miarę możliwości lekki. Proste składanie, proste rozwiązania.
7. Ma mieć całą paletę akcesoriów ułatwiających życie. Trzymadełko na kubek, organizer, dostawkę dla starszego dziecka, itp.
8. Kółka skrętne, ale nie pompowane. W naszym pierwszym wózku kółka była pompowane. Trzy razy zdarzyło się, że "poszła" dętka i trzeba było kombinować. To było dość upierdliwe i frustrujące, w szczególności w upalną niedzielę. Dzisiaj zdecydowanie wybrałabym inne ogumienie, bez konieczności pompowania.
9. Na pewno nie sugerowałabym się polską produkcją. To znaczy nie za wszelką cenę (przy Tako to był jeden z argumentów dla którego go kupiliśmy). Jeśli chodzi o kontakt, szybkość realizacji zamówień i reklamacje załatwiane z firmą Babyhome mam bardzo dobre doświadczenia, nie widzę więc żadnych przeciwwskazań, żeby następny wózek kupić zagraniczny.
10. Ma być piękny. Doprawdy nie wiem, dlaczego piszę o tym na końcu :D.
A teraz przejdźmy do konkretów. Nie chcę Wam mydlić oczu - mam kilku faworytów. Jeśli dzisiaj miałabym kupować wózek dla drugiego dziecka zrobiłabym to zupełnie inaczej, według jednej z dwóch opcji:
OPCJA PIERWSZA - WÓZEK UŻYWANY.
Kupiłabym używaną gondolę z dobrej, sprawdzonej firmy. Moja koleżanka tak właśnie zrobiła, kupiła roczny wózek niemieckiej firmy Teutonia (na który firma daje 3 lata gwarancji!). Pojazd niesamowicie solidny, o prostym, nie przekombinowanym designie, bardzo dobrze przemyślany, bezpieczny, jednocześnie zwinny i leciutki w prowadzeniu.
Gondolę używa się średnio pół roku, więc następnie kupiłabym nową, lekką spacerówkę do prowadzenia przez dalsze wózkowe życie mojego dziecka. Najpewniej, mimo kilku wad (może zanim urodzę drugie dziecko wady te zostaną szczęśliwie rozwiązane) kupiłabym ponownie spacerówkę Babyhome Emotion. Po prostu ją uwielbiam.
OPCJA DRUGA - WÓZEK NOWY.
Nowy wózek musiałby być jednocześnie lekką spacerówką. Uważam, że spacerówki wózków typu 2w1 (czy tam 3w1) to jakaś totalna porażka - skoro dziecko już może siedzieć lub pół-leżeć to może to robić w o wiele bardziej praktycznej, lekkiej spacerówce.
Oczywiście znalazłam taki wózek i zapewne wszyscy tę firmę znacie, w końcu rodzina królewska się taką woziła. Bugaboo, a dokładnie Bee3 w wersji z gondolą. Zakochałam się w tym wózku, choć przed urodzeniem Miłki w życiu nie zwróciłabym uwagi na takiego "cudaka".
Jakie są Wasze doświadczenia z wózkami? Kupiłybyście drugi raz ten sam wózek, czy może coś zupełnie innego? Co było Waszym kryterium nr 1 w wyborze wózka? A może macie jakiś wózek, w którym się zakochałyście?
Jakie są Wasze doświadczenia z wózkami? Kupiłybyście drugi raz ten sam wózek, czy może coś zupełnie innego? Co było Waszym kryterium nr 1 w wyborze wózka? A może macie jakiś wózek, w którym się zakochałyście?