Instagram -->

wtorek, 25 sierpnia 2015

Zaszufladkowałam Was.


Prowadzenie bloga to między innymi obserwowanie zachowań czytelników. Co ich porusza, kiedy i w jaki sposób reagują. 

Od ponad pół roku jest Was tutaj już na tyle dużo, że mogę pokusić się o małe podsumowanie moich obserwacji. Podzieliłam Was sobie na kilka grup. 

Cichy czytelnik. 
Myślę, że nie tylko u mnie będzie to zdecydowana większość odbiorców. Taki człowiek czasem zostawi lajka pod postem na FB, natomiast najczęściej jedynym znakiem, który mówi o tym, że istnieje jest statystyka. Większość z Was czyta, ale nie komentuje.

Czytelniczka bardzo aktywna. 
Taka zostawia po sobie komentarz na blogu, fejsie czy instagramie. Robi to bardzo często, prawie pod każdym postem. Zazwyczaj z taką czytelniczką nawiązuje się pewnego rodzaju więź (celowo używam rodzaju żeńskiego, ponieważ 99,99% z komentujących to kobiety, przy "cichym czytelniku" te proporcje wyglądają odrobinę inaczej). Nie wiem, czy Wy też to tak czujecie, ale kiedy ja po raz kolejny dyskutuję z tą samą osobą, to nasza rozmowa przechodzi na bardziej koleżeński ton i pozwalamy sobie na więcej. Bardzo lubię taki odzew i nie mam tu na myśli statystyk (choć, wiadomo, one zawsze cieszą), ale zwykłe, koleżeńskie: "hej, jestem tu, przeczytałam!" i/lub: "zgadzam się/nie zgadzam!". To zawsze cieszy (nawet, jeśli się nie zgadzasz!)! :)

Czytelnik aktywny od czasu do czasu.
Są to osoby, które komentują tylko te posty, pod którymi mają coś konkretnego do powiedzenia. Jeśli treść jest dobra, przekaz jest mocny, potrzebny lub w jakiś sposób się z nim utożsamiają, wtedy taki czytelnik udostępnia dalej. Tym bardziej komentarze i udostępnienia od tej grupy osób są cenne i dają potwierdzenie, że to co robię ma sens (albo, że w moich fanaberiach nie jestem całkiem sama ;) ). 

Czytelik czekający na potknięcie. 
To ta garstka odbiorców, która zostawia po sobie komentarz wyłącznie w momentach, kiedy zaliczę małe potknięcie. Np. zrobię błąd w pisowni, strzelę jakiegoś byka lub popełnię literówkę. Piszą wówczas komentarz, w którym poprawiają mój błąd. Mam cichą nadzieję, że większość z nich robi to z dobroci serca (choć, kiedy ja zauważę byka u kogoś, to zwykle piszę mu o tym w wiadomości prywatnej), jednak są też tacy, którzy po prostu nie mogą się pohamować od uszczypliwości. Tacy odbiorcy na codzień nie komentują wcale, nie mają czego widocznie (może za mało błędów popełniam, brawo ja! :P). Ta część czytelników najbardziej mnie bawi. 

Czytelnik hejter. 
Na szczęście tego typu odbiorców jest niewielki odsetek. Tak naprawdę są to sporadyczne przypadki na fejsie i powinnam dodać, że to najczęściej osoby, których emocje poniosły i nadają się do nawrócenia. Na blogu hejt pojawił się jedynie pod TYM TEKSTEM, co mnie w sumie nie dziwi, bo post ten obiegł chyba całe internety, trudno więc, żeby nikt nie przyhejcił ;). W zasadzie nie wiem, czy tę grupę powinnam zaliczyć do swoich czytelników, ponieważ są to osoby, które na bloga wchodzą przez przypadek, rzygną hejtem i raczej już do niego nie wracają.

Cichy czytelnik, który chętnie by skomentował, ale, kuźwa, nie może... 
...bo ma problemy, żeby to zrobić w Bloggerze nie posiadając konta Google. Nie zamierzam Was namawiać do tego, żebyście teraz zakładali Gmaila. Problem chcę rozwiązać w niedalekiej przyszłości w inny sposób, czyli instalując Disqusa (w którym w ostatnich miesiącach się zakochałam).

Z racji tego, że tekst ten zaczęłam pisać jeszcze zanim zainstalowałam Disqusa to ostatni punkt jest nieaktualny, zatem chciałabym przypomnieć, że NIE MACIE JUŻ ŻADNYCH WYMÓWEK (hłe, hłe)!!! ;)

Generalnie mogę powiedzieć, że mam świetną grupę odbiorców. Jestem dumna z siebie, że  udało mi się zgromadzić tutaj cudowne grono Czytelniczek i Czytelników (tak, chłopaki też są w tym gronie, ale należą raczej do pierwszej grupy ;)). Jesteście świetni, potraficie ze sobą dyskutować z szacunkiem, jesteście zabawni i pełni dystansu! Love you! <3 :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz