Po ostatnim poście napisała do mnie kumpela, która jeszcze dziecka nie ma, ale wydaje mi się, że coraz częściej razem z mężem o tym myślą. Pozwolę sobie zacytować:
"Trafiłaś w sedno moich obaw, tym postem. Największy strach ogarnia mnie przed, właśnie, obowiązkami. Nie bedzie możliwości odpuszczenia sobie. Cały czas na najwyższych obrotach, żeby nie zawieść dziecka, męża, wyobrażeń, stanąć na wysokości zadania! Ale jakim kosztem!"
"I jest jeszcze jedna rzecz, ktora mnie przeraża. Związek, jak to wyglada po porodzie? Napewno juz nie tak samo. Jak o tym myśle to ogarnia mnie przerażenie, ze zamiast wyjątkowej "pary" zostaniemy ograniczeni do zadań specjalnych, związanych z dzieckiem, ze już nie będzie tej bliskości, tego romantyzmu, a o czasie tylko dla siebie mogę, zapewne, zapomnieć. Może będziesz kiedyś chciała napisać o tej drugiej stronie macierzyństwa."
Kurcze! Jasne, że napiszę! Chcesz wiedzieć? Ależ proszę! Nikt tak jak my, mamy, nie uwielbia żalić się i chwalić w temacie ciąży, porodu i ciężkiego macierzyństwa! A tak na poważnie - jakoś wydawało mi się, że ciemna strona macierzyństwa jest ogólnie wszystkim znana, że to z jej powodów kobiety zwlekają z decyzją o urodzeniu dziecka. Chociaż muszę sobie zadać pytanie, czy ja ją znałam? Czy wiedziałam co mnie czeka? Chyba bardziej się domyślałam, ale przecież wszystkiego domyślić się nie mogłam!
[Tu miała być reszta wpisu - bardzo wyczerpująca wypowiedź na temat snu dziecka. Kiedy już miałam dopracowywać post, poprawiać tu i tam, wklejać zdjęcia, patrzeć na podgląd i publikować przyszedł mi go głowy pewien szatański pomysł. Strasznie się tym podekscytowałam i postanowiłam, że zrobię to w totalnie innej formie. Czekajcie cierpliwie i wypatrujcie nowych postów, pojawi się element zaskoczenia! :)]
Dziękuję S. za inspirację! :*
PS: Polecam blog Flow Mummy - mistrzyni w odczarowywaniu macierzyństwa z dużą dawką humoru :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz