Instagram -->

sobota, 13 grudnia 2014

Grudzień jest o wybaczaniu.



Grudzień to jedyny taki miesiąc w roku, niepowtarzalny. To czas przygotowań świątecznych i noworocznych. Spotkania z rodziną, kolacja, prezenty. No i ładnie jest, klimatycznie, niby ciemno, ale zewsząd mrugają do nas kolorowe światełka. Jak w żadnym innym miesiącu kicz łączy się i przeplata z folkiem. Trochę polsko, trochę amerykańsko. 

Grudzień to trudny czas. Czas przemyśleń, autorefleksji, rozliczeń, porachunków. Co się zmieniło w naszym życiu? Co zrobiliśmy dobrego? Komu zaleźliśmy za skórę? Kto nam zalazł za skórę? Czy jesteśmy komuś coś dłużni?  Które z naszych zeszłorocznych postanowień się wypełniło? Czy odpalasz papierosa i myślisz: w tym roku miałam rzucić?

Potem okazuje się, że z niektórymi problemami musisz się podzielić opłatkiem. To znaczy nie musisz tego robić, nikt Cię nie zmusi. Wystarczy jednak, że pomyślisz, że zrobisz komuś przykrość, albo, że atmosfera się zagęści i już zmuszasz się sama. A może by tak odpuścić? Tak na serio, nie na niby. Może by tak odpuścić winy wszystkim winowajcom? W końcu to Boże Narodzenie, najlepszy czas na wybaczanie i pojednanie. Zrzucić z siebie ciężar wiecznie wkurzonej i naburmuszonej.

Tylko z drugiej strony serce miękło Ci już tyle razy przy wigilijnej wieczerzy i tyle razy odpuszczałaś i zastanawiasz się, czy to ma sens, to całe wybaczanie. Co roku to samo? W święta ładnie, pięknie, familijnie. Nowe postanowienia, obietnice. Marzenia zamieniają się w plany, a te ubrane są w nadzieję, że wszystko pójdzie po naszej myśli. A potem jak co roku od nowa, to samo. Kłótnie podobne do tych zeszłorocznych. I w końcu po którejś mówisz sobie, że tym razem nie zmięknie Ci serce w okolicy grudnia, że nie dasz się nabrać ani na ten amerykański kicz, ani na ten polski folk, łamiąc przy tym to co postanowiłaś sobie przed Nowym Rokiem.

Czy w takim razie warto wybaczać? Warto. Tylko, że ciężko.

Zdradzę Wam coś, co parę miesięcy temu było dla mnie niesamowitym odkryciem. Kilka lat temu osoba, którą obdarzyłam zaufaniem zadrwiła ze mnie. Zachowała się delikatnie mówiąc bardzo nie ładnie. Strasznie to przeżyłam. Całymi tygodniami potrafiłam budzić się w nocy i o tym myśleć, nie mogąc zasnąć. Jeszcze na początku ciąży leżało mi to na żołądku. Potem całą swoją uwagę skupiłam na przyszłym dziecku i trochę mi nerwy opadły, jednak nie przeszło mi do końca. Najpierw byłam wściekła na tę osobę. A potem doszło do mnie, że męczę się tak dlatego, że jestem zła na siebie. Że zaufałam i okazałam się taką straszną frajerką. Rozumiecie? Na SIEBIE byłam zła! Wystarczyło, żebym to wszystko sobie sama wybaczyła! Oczywiście wyciągnęłam z tego lekcję dla siebie, oczywiście, że patrzę na tę osobę inaczej, ale zrobiłam to - wybaczyłam sobie. Zwyczajnie. I zwyczajnie mój problem się skończył. Przeszła mi złość, mogę normalnie o tej osobie myśleć. Ba! Mogę z nią rozmawiać i żartować. No problem! Nie rusza mnie to już.

Ale do puenty. Co chcę Wam przez to powiedzieć? Może miesiąc grudzień nie zadziała na Ciebie rozczulająco. Może nie nakłoni Cię do wybaczenia. Może nawet pogłębi w Tobie urazę i znów odetchniesz z ulgą, kiedy przyjdzie Nowy Rok. Może po prostu w tym roku spróbuj wybaczyć coś sobie. Że się dałaś sfrajerować, że coś zepsułaś, że nie podołałaś, że nerwy poniosły... Może własnie to uchroni nas przed zgorzkniałością.






2 komentarze:

  1. Bardzo mądre słowa. Wybaczajmy sobie. Zaczynajmy od siebie. Potem wybaczmy Innym, to też bardzo ważne.

    Miłej niedzieli Kochana!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślę, że o wiele łatwiej wybaczyć coś komuś jeśli się potrafi wybaczyć to sobie. Trzymajcie się ciepło :)

      Usuń