Instagram -->

wtorek, 20 stycznia 2015

100 szczęśliwych dni


Ponarzekane, pomarudzone, fajnie było i czasem tak własnie trzeba! A potem przychodzi taki czas, kiedy wypadałoby popukać się w głowę i wziąć swe mniejsze lub większe cztery litery do roboty (nad sobą). Więcej dobrego wokół nas niż złego! Nie widzisz tego?!


Ja jestem szczęściarą. Mam rodzinę, mam świetnego boyfrienda, cudowną córkę. Zdrowi wszyscy, mamy gdzie mieszkać, mamy co jeść, jest nam ciepło, mogę sobie pozwolić na drobne przyjemności. 

Być może jesteś - jak ja czasami - przytłoczona codziennymi obowiązkami, problemami, które mogą wydawać się potworne, a najczęściej są drugiej, albo trzeciorzędnej roli. Być może popadłaś - jak ja czasem popadam - w marazm, masz wrażenie, że kręcisz się jak mysz w kołowrotku, jeden dzień to kopia poprzedniego, nawet niedziela nie daje Ci odpoczynku. Być może masz wrażenie - tak jak ja czasami mam - że to dziecko nigdy nie skończy Cię testować, a może nawet specjalnie robi Ci na złość, może chce żebyś szargała swoje nerwy, żebyś się na nie wydarła. 

A najpewniej po prostu brak Ci optymizmu. Pewnie w tym całym zmęczeniu materiałem gdzieś go zgubiłaś. Nie dostrzegasz tych pięknych ułamków sekundy. Te ułamki sekundy, czasem kilka minut - to właśnie te momenty, które dają nam szczęście! Może się chwilowo zapomniałaś, tak jak się czasem zapominam. 

Spójrz, jak ta złośnica/złośnik cieszy się na Twój widok, patrz jak szczerzy kły, czujesz jak się w Ciebie wtula? Mąż wraca z pracy, daje Ci buziaka. Mówi, że Cię kocha. Zamawiamy pizzę, nie muszę się zastanawiać co na obiad. Kurcze, pyszna jest! A innym razem Ty ugotujesz obiad pierwsza klasa i nie dość, że Ci smakuje, to jeszcze przepełnia dumą. Jednak nie wyszedł? I co zrobisz, możemy się z tego pośmiać i zrobić razem kanapki! No i uciułałaś po grosiku na te buty, co się na Ciebie pół roku ze sklepowej witryny patrzyły i krzyczały: chcę do Ciebie! Jak już je kupiłaś to przydałoby się gdzieś pokazać, więc w końcu umawiasz się ze swoją kumpelą na wyjście. Fajny wieczór! Fajnie się gada! I wino pyszne pijecie...

Koleżanka niechcący podsunęła mi pomysł. A to jest świetny pomysł! Dla mnie na pewno, a może też dla Ciebie? Takie mini wyzwanie - tylko dla siebie samej, nie po to, żeby mi pokazać, ani komuś innemu. Po to, żeby zdać sobie sprawę, że codziennie zamykamy oczy na chwile ulotne, na te promyki radości. Zrób zdjęcie temu szczęściu, które Cię właśnie spotkało - uśmiech dziecka, paczka od kuriera, buziak od męża, babcine ciasto, kawa z koleżanką, czy po prostu ciepła kawa. 

100 Happy Days  - zapisz się do oficjalnej akcji, jeśli chcesz!

1. Zrób zdjęcie miłej rzeczy, która Cię dzisiaj spotkała. 
2. Wrzuć na Facebooka lub Instagram (możesz też na innych stronach, ale to są te, na których ja jestem aktywna) i oznaczasz hashtagami: #100happydays oraz (jeśli chcesz, żebym to zobaczyła) #100happymummydays .
3. I tak codziennie przez 100 dni.

Potrafisz być szczęśliwa przez 100 dni z rzędu? Ja zaczynam od dzisiaj! Dołączysz?


9 komentarzy:

  1. Trafiłaś z tym postem w 10 ! Niczego bardziej mi teraz nie potrzeba jak w końcu wziąć się w garść i zacząć myśleć pozytywnie! Chodź nie ukrywam, że jest to dla mnie ostatnio nie małe wyzwanie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mam jak Instagrama z mojego nadajnika czołgowego, ale dołączam bez! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Juz od dawna kusi mnie ten pomysł, ale wątpie czy z moim neurotycznym usposobieniem dałabym rade;) tak czy inaczej, mobilizujący wpis! pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. też w to wchodzę! pora pożegnać czarne chmury... taka dzisiaj uradowana jestem, aż zapomniałam dziecku na drzemkę pampersa założyć, rezultat oczywisty... haha aaale chyba nic mi dzisiaj nie zepsuje humoru. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń