Instagram -->

wtorek, 12 sierpnia 2014

Matka Pauka Niepewna


Sporadycznie zdarza mi się gorszy dzień. Kiedyś były one czymś normalnym, miewałam doły, słuchałam Myslovitz i myślałam, jaka jestem samotna/głupia/nieładna/nicniewatra/ect. Oczywiście ryczałam.
No ok, było to dawno temu, kiedy przechodziłam trudny okres wchodzenia w dorosłość. Obecnie ryczę bardzo rzadko, a jeśli już to są to zazwyczaj łzy wzruszenia (kiedy oglądam zdjęcia Miłki zaczynając od pierwszego - jeszcze z porodówki - no dobra, wtedy beczę jak dziecko). W każdym razie nie ryczę z powodu romantycznych upadków i "czymże jestem dla świata" lub "gdzie jest moje miejsce na Ziemi" lub "gdzie ta miłość". Miłość się znalazła, poród zweryfikował, czymże jestem dla świata, miejsca na Ziemi ciągle szukam.

Czasem jednak zdarza mi się gorszy dzień. Może nie dzień, tylko wieczór albo chwila zwątpienia. Kiedy sobie myślę, czy podołam. Życie rzuciło mi wyzwanie, a ja z całych sił chciałabym mu sprostać. Wychować córkę tak, aby była niezależną, pewną siebie kobietą. Ba! Chciałabym tak wychować wszystkie swoje dzieci, bo planujemy ich więcej. Mam chyba małą obsesję na punkcie tego, żeby nie powielać błędów swoich rodziców. Coraz większa jest Miłka, coraz więcej potrzebuje, a ja zastanawiam się, czy mi się uda zrobić to tak, jakbym chciała. Może jestem za mało poważna, za mało konsekwentna, zdyscyplinowana, za duży mam bajzel na chacie, za bardzo na luzie, a może własnie zbyt często się spinam? Może mała je za mało warzyw, za dużo węglowodanów i będzie miała w przyszłości nadwagę, anoreksję i bulimię, będzie skryta i niepewna siebie i będzie miała do mnie pretensje, że dawałam jej ciasto we wczesnym dzieciństwie.

Podchodzi do mnie Miłka i rzuca mi się w ramiona, albo Marcin mówi "calm down, jesteś najlepszą matką na świecie" i... 

o czym to ja myślałam?

                  







1 komentarz:

  1. ja bym chciała, żeby moje dziecko znało świat, narodowości, poznawało ludzi i podróżowało. Żeby widziało jak żyją inni, jakie mają obyczaje, problemy i radości. A dlaczego? Bo mi się nie udało :) A co jak będzie domatorem i nie zechce nigdzie wyjeżdżać? No właśnie, mam nadzieje, że nie pokpię sprawy i nauczę go żyć, jakkolwiek będzie chciało żyć.

    OdpowiedzUsuń