Instagram -->

piątek, 9 stycznia 2015

Dobre rady zawsze spoko.




W autobusie miejskim. Wrzuciłam wózek z Miłką, lecę po bilet do kierowcy, wracam, siadam, obok mnie starsza pani.
- Zimno w rączki? - pyta Miłkę emerytka.
- Zimno, zimno, chrupka je to zimno. - musiałam ściągnąć jej rękawiczki, bo w tych grubych włóczkowych nie złapałaby chrupka.
- No nic dziwnego jak tak cienko ubrana. - pozwala sobie zauważyć moja sąsiadka.
- Hmm.
- Te kurteczki dzisiaj niby takie nowoczesne, niby takie ciepłe, a przemakają i zimno jest w nich dziecku.
- Proszę pani, to jest kurtka narciarska. - odpowiadam grzecznie.
- Ach, narciarska... - zwątpiła. - No taka narciarska, ale cienka, zimno w niej dziecku. Kochanie, to dziecko siedzi w wózku nie rusza się to mu zimno. Ty prowadzisz wózek i chodzisz to zupełnie inaczej. Kiedyś to były bawełenki, wełna a nie takie to sztuczne robią teraz, niby takie ciepłe, a dziecku zimno. Trzeba ubierać dziecko cieplej. 
- Yhym.
- I kocyka nie ma. Jak urodziłam syna to był listopad, zima, a z dzieckiem trzeba było wyjść. Przykryło się pierzynką i dziecko do domu ciepłe wracało, a nie takie cienkie to, sztuczne. Kocykiem wełnianym musisz je przykrywać, z wełny! Och, jaka ona słodka! 
- No tak. 
- I ten wózek taki. Myślisz kochanie, że to dobrze, że jej te nóżki tak wiszą? No zimno jest jej przecież! I ciasno w tym wózku! Kiedyś to wózki robili porządne, duże, do spacerówki dziecko można było w nim wozić. W środku materacyk, poduszeczka, dziecko przykryte pierzynką, ciepłe było jak się do domu wracało, a wtedy to były zimy! Nie to co teraz! Mróz był po 15, 20 stopni.
- A prawda, prawda. Miłeczko zobacz, piesek idzie, widzisz? Jak robi piesek? - próbuję zmienić temat.
- Hau, hau. - Miłka się ożywiła.
- O, małego pieska musicie kupić dziecku.
- Mamy psa.
- Oj, to dobrze, dobrze. Lepiej jak się dziecko ze zwierzęciem chowa. Zdrowsze, lepiej na układ nerwowy działa czy coś...

[Czy coś.]



14 komentarzy:

  1. Dzizas... masz cierpliwość Ci powiem :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry humor miałam, zresztą kobieta to wszystko mówiła z taką troską, że stwierdziłam, że nie będę jej się tłumaczyć. Pogadankę na temat ciepłoty odzieży mojej córki mam za każdym razem, kiedy odwiedzam babcię, przyzwyczaiłam się... ;)

      Usuń
  2. Oj tak, dobre rady pań na ulicy, w autobusie, na przystanku - bezcenne! Ja to mam takiej ochote przyłożyc ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muisłabym bić się z co 10 starszą kobietą napotkaną na ulicy, nie wypada :P

      Usuń
  3. Gratuluję cierpliwości i życzę dalszych jej pokładów!! Ciocia dobra rada zawsze na posterunku, trzeba się uodpornić ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starsze obce kobiety są super poradnikami, ale i tak moimi faworytami są wujkowie! W szczególności ci, którzy mówią jak karmić piersią (zdarzyło mi się nieraz!) :P

      Usuń
  4. Haha muszę dorzucić parę gorszy :) W Polsce to jakaś plaga z tymi babciami, które chcą dobrze doradzić! Mieszkałam 10 lat w Anglii a tam dzieci w wózkach siedzą z gołymi stópkami w zimie, bez czapek i nikt im uwagi nie zwraca. Ja to uważam, że tu są dzieci przegrzewane. Latem - upał jak nie wiem, syn ubrany jak na lato przystało, obok dziewczynka w sweterku z długim rękawem, getrach i czapce!! Babcia na to, " a temu chłopcu nie zimno? ", a ja na to " a tej dziewczynce nie za gorąco? " i się zamknęła. Latem czapka dla dziecka to przesada. Zimą 0 stopni na dworze - kombinezon plus kocyk - przesada. Ludzie myślą, że dzieciom nie jest gorąco?

    A tak przy okazji - super blog! Dopiero zaczynam czytać, ale się wciągnęłam :)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ubieram dziecko tak jak siebie, czyli jeśli ja nie mam rajstop pod spodniami to i ona jest bez. Oczywiście tego dnia, jak doszłyśmy do domu to była cała ciepła, ale to jest oczywiste dla nas - matek, a babcie muszę "poklepać ozorem" :P
      Kiedy Miłka się urodziła był czerwiec i właściwie od momentu jej urodzin przez praktycznie 3 miesiące były potworne upały. Jak miała miesiąc przyszłam z nią w wózku do babci ogródka. Postwaiłam w cieniu wózek. Miała na sobie tylko cieniutką koszulkę i pieluszkę. "A czemu ty jej rajtuzek nie założysz? Na słoneczko ją daj!", "Babciu, jeśli ci zimno to sama załóż rajtuzy i wystaw się na słońce.".
      Myślisz, że to coś pomogło? Dalej gada, jak gadała, a minęło półtorej roku! ;)

      Usuń
  5. Rajtuzy...to jest to. U nas nawet chłopcu kazali zakładać. Mówię, że to chłopiec, rajstop nie będzie nosił. Ale to przecież dziecko...to co z tego? Mam mu różową sukienkę ubrać, bo dziecko? Babcie zawsze mają najlepsze pomysły :)
    A co do przegrzewania, ja jestem z domu, gdzie nas przegrzewali, i ciągle chora byłam. Moje dziecko chodzi ZAWSZE w domu bez skarpet, zima, lato - nieważne. A podłogi mamy zimne, bez dywanów czy wykładzin, wszędzie płytki i panele. I odpukać nie choruje. Czasem katar, ale wtedy wit C i D w zwiększonej dawce i po kilku godzinach kataru nie ma. Babcie jak do nas przyjeżdżają prawie zawału dostają :) JAk to bez skarpet? Bez papci?! Przecież mu zimno będzie!?
    Zresztą mojemu dziecku zawsze jest ciepło, jak usypia nie ma szans niczym go przykryć, bo "mama ciepło jest". Taki ciepłokrwisty model mi się trafił :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie w domu wszyscy chodzą w skarpetkach, ale nie mamy dywanów. Syn jest alergikiem, mamy kota w domu i dywany tylko by zbierały sierść, a poza tym nie lubimy. Babcia nie może tego przeżyć, jak to tak bez dywanu? Jak syn ma zaostrzenie alergii, najczęsciej jesienią/zimą, to babci nie można tego wbić do głowy, że tak ma. Bo to wina tego, ze mamy zimne podłogi, żeby chociaż kapcie nosił...

      Usuń
  6. A ja lubię (przeważnie ) takie babcie. Babcia to babcia, po to jest żeby sobie pogadać 😆 a czasami faktycznie można skorzystać z domowych, babcinych, sprawdzonych rad. Może nie koniecznie jeśli chodzi o ubieranie dzieci, ale jakieś syropki domowe, nacierania, sposoby na niejadkow, itp. No i fajnie jest posłuchać jak to kiedyś było dobrze. .. 😂
    A wracając myślami do mojego dzieciństwa stwierdzam że babcie nieraz mają rację. ..
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne! Przepis mojej babci Marysi na syrop z grejfruta kiedyś wrzucę na bloga, bo jest genialny. Babcie to kopalnia wiedzy, ziołolecznictwo, domowe sposoby na wszelkie zło, problemy kulinarne - są niezastąpione! Tylko czasem jak zaczną wygłaszać kazania... ;)

      Usuń
  7. To jest nic...ja dwa dni temu, będąc w palmiarni (nie zarejestrowałam ile było stopni, ale córa moja dziewięciomiesięczna śmigała we wózku w krótkim rękawku), widziałam mamę z dzidziusiem we wózku który był ubrany w UWAGA: puchową kurtkę i wełnianą czapkę...?! Więc sama miałam ochotę ją zaczepić i potrząsnąć...To tak w temacie przegrzewania dzieci :D
    Uznajemy zasadę zimnego chowu i nie mam tu na myśli braku miłości czy czułości, hihi. Pierwszy katar zaliczyliśmy dwa tygodnie temu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sama nie wiem czy jestem fanką zimnego chowu, ale na pewno nie lubię przegrzewać dziecka. Jak temperatura jest na plusie to już nie zakładam jej rajtuz pod spodnie, zakładam jej tyle warstw co sama mam na sobie. Biorąc pod uwagę, ze ciągle jeździ w wózku i sie nie rusza to mam jeszcze śpiworek w wózku, ale jak jest cieplej czy grzeje słońce (ostatnio się to zdarzyło!) to go rozpinam. U nas z chorobami niestety gorzej, od kiedy przestałam karmić piesią mała przez pół roku chorowała b. często, do tego doszedł żłobek i łapanie wszystkiego od innych dzieci... ale zauważam pewną poprawę więc jestem dobrej myśli :)

      Usuń