Instagram -->

sobota, 3 stycznia 2015

W każdym kątku po dzieciątku.



Kiedy pytasz swojego faceta, jak mu się podobają Twoje nowe, szałowe spodnie w kratę, a ten odpowiada, że są śmieszne to z całą pewnością nie podbiły jego serca.
(Zupełnie jak w przypadku, kiedy przyniesiesz do babci jakieś swoje superciasto, słodko-pikantno-winne, które pokochało setki osób na niejednej imprezie i na pytanie: Babciu, jak ci smakuje?, odpowiada: no, dobre, takie inne.) 

On pewnie nie powie Ci, że mu się Twoje szałowe spodnie nie podobają, bo: 

a) obawia się Twojej reakcji (czyli krzyku lub ryku), 
b) szanuje Twój wybór i fakt, że Tobie się podobają, 
c) ma w dupie jak wyglądasz (co ma swoje plusy i minusy).

Wiesz, kiedy on kręci. Znacie się przecież nie od dziś. Kupił sobie ostatnio spodnie bez przymiarki, mierzy je w domu, pytam: no i jak?, odpowiada: no, fajnie. Nie musisz widzieć jego twarzy, wystarczy ton jakim to no, fajnie wypowiedział i wiesz już, że są za wąskie. 

Czasem masz ochotę rozwalić mu patelnię na głowie. Nie jakieś tam aluminium z powłoką nieprzywierającą, tylko ciężką, żeliwną, żeby poczuł  j a k  m o c n o  przesadza. Wkurwia Cię do granic i czujesz, że płoniesz. 

Kiedy przychodzi niedziela, obiad u dziadków, stoisz wystrojona jak choinka, córka wygląda jak Mała Miss Dożynek, a ten wyskakuje w tym obskurnym dresie, który już dawno miałaś potajemnie wyrzucić, ale zachowałaś, bo może się przydać do jakiś prac przydomowych. Bo chciał się ubrać na luzie. Chryste.

Zamiast kwiatów przyniesie Ci pięciokilowy wór ryżu z Pakistanu. Gdzie się w ogóle kupuje pakistański ryż?! A widziałaś ten banan na jego twarzy jak Ci go wręczał? Swoisty romantyzm.

Kiedy wyjawia Ci setny plan na Wasze wspólne życie, a Ty już zapomniałaś jaki był ten pierwszy. Potem składa Ci życzenia noworoczne: szczęścia, miłości i w każdym kątku po dzieciątku. Zastanawiasz się, czy wystarczy Wam życia na te wszystkie plany i dziesiątki dzieciątków. 

Wkurza mnie jak nikt inny, ale i rozbawić mnie jak nikt inny potrafi. 
Byliśmy wczoraj z jego trzymiesięcznym zarostem u golibrody. (Specjalnie pojechaliśmy do Wrocławia, bo w Oławie żaden się nie uchował.) Fryzjer go muskał nożyczkami i grzebyczkiem, na fotelu obok siedział jakiś pan strzyżony na elegancika. Znajomy fryzjerki, gadają. Powróciwszy do domu mówię: 
- Tamten facet, co siedział obok ciebie był muzykiem. 
- No wiem, z zespołu XYZ. 
A jaki to zespół? 
- Hardcorowy. (Marcin mocno słucha tego gatunku.) Byłem na ich koncertach. 
- I co, nie zagadałeś? 
- Nie.
Rozumiem, jakby siedział obok niego Krawczyk i podgalał sobie pekaesy to bym udawała, że go nie widzę, ale tak sobie myślę, że jakby koło mnie się strzygła np. Mela Koteluk to bym jej powiedziała, że lubię jej muzykę. 
- Nie pomyślałem.

W imię czego te kłótnie, ten ryż z Pakistanu, ten niedzielny dres, te dziesiątki dzieciątków? Czy to mordęga? Masochizm? A może jakieś inne słowo na M





6 komentarzy:

  1. hahha każdy chłop chyba taki sam! znam to !! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to co nas najbardziej wkurwia, najbardziej nas ujmuje jednocześnie :P

      Usuń
  2. hahha każdy chłop chyba taki sam !! znam to wszystko ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. "Nie pomyślałem"! no jakbym mojego słyszała!

    OdpowiedzUsuń
  4. 'Nie pomyślałem'... U mnie to już także kultowe. ; >

    OdpowiedzUsuń